
Czy wiecie, że Dorota Wellman rusza w Polskę, by prowadzić warsztaty “być kobietą on tour”? Ja dowiedziałam się dzięki zastępom twitterowej husarii, która z właściwą sobie szarmanckością urządziła festiwal hejtu. Powód? Zdjęcie promocyjne akcji, na którym Wellman razem z przyjaciółką zakrywa nagość plażowym kapeluszem.
REKLAMA
Z tej okazji samozwańczy patrioci, którzy nazwy użytkownika ozdobili polską flagą, a czasem nawet watykańskim krzyżem, postanowili sobie poużywać i poznęcać się nad znaną dziennikarką z powodu jej nadwagi, o której sama – notabene – otwarcie mówi. Internetowi “całuję rączki” dżentelmeni, a nawet niektóre damy, z lubością zaczęli prześcigać się w odmawianiu jej kobiecości, a nawet człowieczeństwa.
Bo przecież kobietą, a nawet człowiekiem niezależnie od płci, można być tylko w konkretnym przedziale BMI. Dlatego ci z nadwagą sami są sobie winni, gdy są przezywani do nielubianych zwierząt. Bo według wirtualnej husarii ludzka godność nie dotyczy ludzi, a co najwyżej embrionów.
Zastanawiające jest to głęboko zakorzenione założenie randomów z internetu (zaliczają się do nich również niektóre osoby publiczne), że kobiety istnieją dla ich przyjemności. Dla ich spojrzenia i aprobaty, a nie dla siebie samych, swojego życia, swoich celów i własnej przyjemności.
Grono Jadonisów wyraża to przekonanie na dwa sposoby. Łagodniejszy to niewypowiedziane, ale bardzo czytelne przekonanie, że każda kobieta chce się podobać każdemu mężczyźnie. Bardziej wulgarny, ale mimo to nierzadko wyrażany przez husarzy wprost, to wiara w to, że każda kobieta musi chcieć, by klawiaturowy wojownik chciał ją przelecieć. Stąd ich teksty w stylu “nie tknąłbym kijem”, “wyrzuciłbym z łóżka” i tym podobne, które mają zburzyć nasz, kobiecy, świat.
Wyobraźcie sobie rozmiar tej tragedii: jakiś anonimowy koleś z internetu (lub nieanonimowy, który nie wstydzi się być bucem pod nazwiskiem) nie chce się przespać z kobietą, która nie wie o jego istnieniu lub nie jest nim zainteresowana!
Dorota Wellman nie potrzebuje obrony – wątpię, by nawet zauważyła to, że znalazła się w trendach na Twitterze. Ma na głowie inne, ważniejsze sprawy. Hejt wobec niej jest wart odnotowania nie dlatego, że jest czymś tak rzadkim, lecz właśnie dlatego, że jest zjawiskiem powszechnym. Ma być karą za to, że kobieta ma swoje zdanie i je wypowiada. Jest próbą zawstydzenia, upokorzenia i uciszenia. Jego ofiarami padają także te kobiety, które nie mają nadwagi. Zbędne kilogramy są bowiem tylko pretekstem do uwolnienia nienawiści, równie desperacką, co komiczną próbą przekonania samego siebie, że każda pragnie cyfrowego husarza.
Ach, prawie bym zapomniała: dzięki za info o warsztatach, chłopaki.
Napisz do autorki: anna.dryjanska[at]natemat.pl
