Czy lekcje WF powinny odbywać się w czasie epidemii koronawirusa? Wirusolog twierdzi, że nie trzeba zakazywać, ale muszą być specjalne zasady.
Czy lekcje WF powinny odbywać się w czasie epidemii koronawirusa? Wirusolog twierdzi, że nie trzeba zakazywać, ale muszą być specjalne zasady. Fot. Krzysztof Koch / Agencja Gazeta

Czy lekcje WF w czasach epidemii koronawirusa będą odbywać się normalnie? To pytanie pewnie zadaje sobie sporo uczniów, nauczycieli i rodziców. Nadal brakuje konkretnych wytycznych z MEN, ale niektóre formy zajęć sportowych powinny być wykluczone, bo zagrożenie zakażeniem SARS-CoV-2 jest realne.

REKLAMA
– Z lekcjami WF może być potencjalnie największy problem, natomiast absolutnie jestem przeciwnikiem ich zakazywania. Kłopot polega na tym, że MEN zaczęło zabierać się za szukanie rozwiązań na dwa tygodnie przez rozpoczęciem roku szkolnego, gdzie w dużej mierze przerzucono to na dyrektorów szkół. To powinno być planowane od początku wakacji, a MEN zrobiło sobie wakacje od wprowadzania konkretnych rozwiązań – mówi dla naTemat dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
No właśnie, rząd zostawił organizowanie roku szkolnego na ostatnią chwilę. Nie wiadomo dokładnie, na jakich zasadach uczniowie ponownie spotkają się w szkolnych budynkach. A lekcjami WF w kontekście zakażeń SARS-CoV-2 prawie nikt do tej pory się nie przejmował. Prawie, bo część sanepidów wydało rekomendacje, by odbywały się wyłącznie na świeżym powietrzu. Czy młodzież powinna w ogóle chodzić na lekcje WF?
– Powiem szczerze, że ja sobie tego nie wyobrażam. W sytuacji, kiedy mamy ładną pogodę jesienią, możliwe byłyby zajęcia w plenerze, np. na boisku szkolnym. Tam jest szansa na zachowywanie dystansu społecznego, chociaż mimo wszystko odrzuciłbym sporty kontaktowe – wyjaśnia dr Dzieciątkowski.
logo
Fot. Krzysztof Koch / Agencja Gazeta

To oznacza, że uczniowie mogliby zapomnieć o lekcjach WF, jakie znali do tej pory. – Powinniśmy unikać bezpośredniego kontaktu między osobami. Grę w siatkówkę jestem w stanie sobie wyobrazić, ale piłki nożnej, ręcznej czy popularnej zabawy w dwa ognie już nie do końca. Mogą być z tym problemy – wskazuje wirusolog.
Kiedy pytam o możliwość odbywania lekcji WF w maseczkach mój rozmówca wyjaśnia, że to wcale nie brzmi absurdalnie, ale jest jeden problem. – Maseczki kiepsko sprawdzają się przy wzmożonym wysiłku fizycznym. Co by nie mówić, na zajęciach WF zależy nam na tym, by ten wysiłek był. Przyłbice też nie rozwiążą sprawy, bo jeśli przez przypadek dojdzie do uderzenia, komuś może stać się krzywda – dodaje.
Niestety, wytyczne MEN odnośnie nowego roku szkolnego są odrealnione. I nie chodzi tu tylko o lekcje wychowania fizycznego. – Jeżeli zajęcia będą w mniejszych grupach, to znacząco ułatwi sprawę, ale czy to jest możliwe? To, co głosi Ministerstwo Edukacji Narodowej na temat zachowywania dystansu w szkołach uważam za rzecz niemożliwą. Osoby, które o tym mówiły, chyba dawno nie były w polskiej szkole – zauważa dr Dzieciątkowski.
logo
Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Wirusolog nie ukrywa, że jest zawiedziony, bo MEN nie wypowiedziało się choćby na temat noszenia w szkołach maseczek. – To dziwne, bo wiadomo, że koronawirus SARS-CoV-2 przede wszystkim, bo w około 95 proc. przypadków, rozprzestrzenia się drogą kropelkową – przypomina.
Mój rozmówca zwraca uwagę na jeszcze jeden istotny problem. – Dzieci i młodzież rzadko chorują objawowo na COVID-19, ale mogą przenosić wirusa na osoby trzecie. To oznacza, że to nie uczniowie będą najbardziej zagrożeni zakażeniami koronawirusem, ale np. personel szkolny, starsi nauczyciele czy osoby odbierające dzieci ze szkoły – wylicza na koniec.