We wtorek minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski stwierdził, że "młodzież nie jest takim nośnikiem koronawirusa, jak dorośli". Portal Polityka Zdrowotna przyjrzał się raportowi, na który się powołał. Wynika z niego coś zupełnie innego, niż utrzymuje polityk PiS.
Chodzi o raport ECDC (Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób) wydany 6 sierpnia 2020 roku. Napisano w nim, że dzieci "wydalają wirusa w ilościach podobnych do dorosłych i mogą zarażać innych w podobny sposób jak dorośli".
W raporcie czytamy też, iż u dzieci przebieg zakażenia jest łagodny lub bezobjawowy znacznie częściej niż u dorosłych. Paradoksalnie działa to jednak na niekorzyść tezy Piontkowskiego. Taki przebieg zakażenia sprzyja bowiem roznoszeniu wirusa – dziecko nie wie, że jest zarażone i funkcjonuje normalnie, przekazując infekcję kolejnym osobom, w tym dorosłym o obniżonej odporności.
"Chociaż udokumentowano bardzo niewiele znaczących ognisk COVID-19 w szkołach, występują one i mogą być trudne do wykrycia ze względu na względny brak objawów u dzieci" – wyjaśnia ECDC.
Z teorią ministra nie zgadza się także dr Paweł Grzesiowski. – Nie wyobrażam sobie, że ktoś dzisiaj kwestionuje rolę dzieci w przenoszeniu wirusa. Dzieci chorują bezobjawowo, faktycznie rzadko dotknięte są ciężkim przebiegiem choroby, natomiast przenoszą wirusa w taki sam sposób jak dorośli – podkreślił w wypowiedzi cytowanej przez Politykę Zdrowotną.
Mimo wszystko we wrześniu uczniowie mają wrócić do szkół. Piontkowski zaznaczył, że resort przygotował wytyczne, które mają sprawić, że powrót będzie bezpieczny. Dodał również, że w wyjątkowych sytuacjach nie wyklucza powrotu do zdalnego trybu nauczania.