Macademian Girl ujawniła, jak pozbyło się jej TVP. Dostawała maile nawet w nocy
Bartosz Świderski
27 sierpnia 2020, 09:48·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 27 sierpnia 2020, 09:48
Tamara Gonzalez Perea, czyli Macademian Girl, to jedna z najpopularniejszych blogerek i influencerek w kraju. Do niedawna była także jedną z prowadzących "Pytanie na Śniadanie" w TVP. Niestety blogerka straciła posadę po tym, jak odmówiła podpisania umowy z impresariatem TVP. W mediach społecznościowych wyjawiła kulisy całej sprawy.
Reklama.
Na Instagramie Macademian Girl pojawiło się we wtorek wieczorem nagranie, w którym influencerka i blogerka odniosła się do plotek wokół jej rozstania się ze śniadaniówką TVP. Przyznała, że kością niezgody między nią a stacją stała się umowa z impresariatem TVP, której celebrytka nie chciała podpisać.
– Argumentem naszej wymiany była niska oglądalność, ale to nie ma prawa bytu w rzeczywistości. Powodem mojego odejścia jest fakt, że kiedy mnie przyjęto, wynegocjowałam taką umowę, która jest dobra dla mojego zawodu. Stacja wiedziała, na co się pisze, że przychodzę do programu, ale moje dochody z social mediów i z bloga są moją profesją i zarobkiem – powiedziała w ponad półgodzinnym filmie Tamara Gonzales Perea.
– W zeszłym roku powstała jednak taka komórka jak impresariat TVP, czyli coś, co zrzesza gwiazdy i za kontrakty bierze prowizje. Pojawiły się propozycje, bym i ja to podpisała. Nie mogłabym nic zrobić bez zgody stacji, o wszystko musiałabym pytać. Z umowy impresaryjnej wynikało, że mam oddawać lwią część swoich zarobków – ze wszystkiego, z każdego social medium – tłumaczyła blogerka.
Perea przyznała, że chodziło o około 20-30 proc. jej przychodów, więc gra toczyła się o dość sporą sumę. Ale jak dodaje, najgorszy koszmar rozpoczął się tuż przed końcem jej kontraktu. Wtedy zaczęły się nocne maile o sugestywnej treści.
– Moja menadżerka dostawała maile w środku nocy. Mail miał w nagłówku, że albo podpisujemy umowę, albo zdejmujemy Tamarę z weekendu. Czułam się terroryzowana. Nie było partnera do rozmowy – żaliła się Perea.