– To "Solidarność" sprawiła, że wiemy doskonale, że żyjemy w wolnym, niepodległym kraju. Chylę czoła przed bohaterami – powiedział Andrzej Duda w czasie 40. rocznicy Sierpnia. Obchody, jak od lat, odbywają się w ramach panującego w Polsce podziału. To, co zostało z dawnej "Solidarności" i PiS to właściwie od lat jedność, z kolei po drugiej stronie stają ci, dla których Lech Wałęsa jest oczywistym bohaterem Sierpnia.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
I Andrzej Duda wymienił tych – jego zdaniem – godnych wspomnienia. – Są te wielkie nazwiska. Walentynowicz, Wałęsa, Gwiazdowie, Wujec, Mazowiecki, Borusewicz, Wyszkowski – wyznał Andrzej Duda i z pewnością nie jest to ten przekaz, który spodobałby się w jego macierzystej partii. Andrzej Duda zwrócił uwagę, iż poza tymi wielkimi postaciami, były też tysiące robotników w całej Polsce, którzy wtedy stali razem z nimi.
Na taki gest nie zdobył się jednak Mateusz Morawiecki, którego wskazuje się jako naturalnego następcę prezesa PiS. Nazwisko Wałęsy ani innych "nieprawomyślnych" bohaterów Sierpnia także nie padły.
– Chcę podziękować tym, którzy tu są: Andrzejowi Kołodziejowi, Joannie i Andrzejowi Gwiazdom. Dziękujemy za waszą wiarę, siłę, wytrwanie i bohaterstwo tamtych lat – powiedział premier.
Po czym wymienił kolejnych ludzi "Solidarności". – Także pamiętajmy w tym czasie o przywódcach, którzy odeszli, a na których barkach "Solidarność" wtedy trwała: Anna Walentynowicz, Lech Kaczyński, Henryk Wujec. Dziękuję za patriotyzm i waszą wiarę w lepszą Polskę – stwierdził szef rządu.
Z pewnością słowa Andrzeja Dudy nie przejdą niezauważone. Wystarczy podać tylko jeden przykład. Przywołajmy skandaliczny materiał TVP poświęcony rocznicy Sierpnia, w którym nazwisko Wałęsy nie padło. Padło za to w pierwszym szeregu, przy odpowiedniej oprawie wizualnej nazwisko Lecha Kaczyńskiego. Ale temu nie można się dziwić, skoro sam Jarosław Kaczyński potrafił mówić o... tym, że to jego brat "faktycznie kierował związkiem".