Strony fanowskie na Facebooku dostarczają nam wiele radości i przybywa ich niesamowicie szybko. Często gubimy się w natłoku wrażeń i nie zauważamy, że gdzieś tam wydarzył się kolejny wirtualny dramat, a portal usunął kolejny fan page. Dlaczego niektóre popularne fan page znikają?
Antkowi (na Facebooku) nie wyszło Strona "Antkowi nie wyszło" została założona 23 sierpnia. Po równym tygodniu istnienia, kiedy zdążyło ją polubić prawie 18 tysięcy osób, autorzy dostali od Facebooka zawiadomienie, że fan page został usunięty z powodu "przekroczenia regulaminu". Dodatkowo jednemu z administratorów strony, Patrykowi Brylińskiemu, na 30 dni zablokowano konto na portalu.
– "Antek" w żaden sposób nie przekraczał regulaminu Facebooka – przekonuje Maciej Kaczyński, współtwórca. – Był łagodną, autoironiczną zabawą, nikogo nie obrażał, nie stała za nim żadna mroczna, viralowa akcja reklamowa. Zdjęcie samego "Antka" kupiliśmy w jednym z wirtualnych sklepów sprzedających grafiki.
Maciej i Patryk od razu wysłali maila z formularza przeznaczonego do zgłaszania takich problemów, dostępnego na Facebooku, lecz do dziś nie dostali żadnej odpowiedzi poza automatycznym potwierdzeniem przyjęcia zgłoszenia.
W sprawę odzyskania Antka włączyło się sporo osób. – Dzięki nim udało nam się skontaktować z ludźmi z polskiego oddziału Facebooka. Nie byli nam jednak w stanie pomóc, odsyłając dalej, do kolejnych pracowników portalu, aż w końcu ta droga się urwała – opowiada Maciej. – Mamy wrażenie, że sami ludzie z FB nie wiedzą w czym problem, dlaczego system usunął stronę – dodaje.
Autorzy „Antka” szybko założyli wydarzenie Chcę powrotu strony "Antkowi nie wyszło", do którego dołączyło ponad 1200 osób. O sprawie pisało kilka dużych portali, w tym naTemat.
– Ja sam zadedykowałem zaginionemu Antkowi jedną z piosenek zespołu EXTRA, w którym gram i śpiewam – mówi Maciej.
– Po kilku dniach czekania postanowiliśmy skończyć z lamentowaniem i iść do przodu: dogadaliśmy się z VICE, na łamach którego publikujemy "Antki" obecnie. W toku jest tworzenie anglojęzycznego bliźniaka Antka, jesteśmy ciekawi, co z tego wyniknie – opowiada współtwórca pomysłu.
Maciej i Patryk mają również nowego bloga w serwisie naTemat. – Nazywa się "Zmemłani". Będziemy na nim opisywać nowymi memami rozmaite zjawiska i postawy, które nas bawią i irytują – tłumaczy. – Oczywiście wciąż nie tracimy nadziei, że Facebook odblokuje pierwotnego Antka. Byłoby miło przekonać się, że portal ma jednak ludzką twarz... – dodaje zrezygnowany współtwórca.
„Jeszcze Fiołki nie zginęły, o nie.” – Po wrzuceniu kolejnego „fiołka” nagle zostaliśmy wylogowani – opowiada jeden z twórców fan page'u „Sztuczne Fiołki”. – Pojawiła się informacja z pytaniem czy to aby my, a jeżeli tak to polecono nam wpisać kod, który wysłał nam Facebook na nasz numer komórkowy – opowiadają „Fiołki”. Niestety, procedura weryfikacji nie pomogła, „ze względu na naruszenie zasada Facebooka” Sztuczne Fiołki zostały usunięte, a autorzy dostali trzydniową blokadę swoich prywatnych kont. – Nie mogliśmy umieścić żadnej informacji pod artykułem o nas w naTemat, bo zalogowani tam byliśmy przez Facebooka.
W międzyczasie kolega Fiołków założył stronę protestacyjną gdzie w ciągu dwóch dni zebrało się ponad tysiąc osób. – Przez te trzy dni mieliśmy jeszcze nadzieję, że Fiołki powrócą po tym, jak się nam wskaże, które treści powinniśmy usunąć. Niestety... nadal nie mamy pojęcia o co konkretnie poszło – mówią zrezygnowane Fiołki. – Możliwe, że poszło o tak zwaną "obrazę uczuć religijnych" albo o prawa autorskie. Doszły nas słuchy, że "pewni ludzie" od Sasnala przebąkiwali o tym, że na Fiołkach łamie się prawo – dodają.
Twórcy strony znaleźli namiary do pracowników z portalu, wysłali tam dwie wiadomości i podobnie jak chłopcy z „Antkowi nie wyszło” nie otrzymali niczego poza automatycznymi potwierdzeniami przyjęcia.
– Całą sprawę trudno nazwać inaczej jak aktem arbitralnej cenzury zwłaszcza gdy zważy się na fakt, że wraz z usunięciem Fiołków usunięto z tysięcy ścian naszych fanów treści, które oni tam umieścili z własnej nieprzymuszonej woli, a z którymi się identyfikowali. I były to tysiące postów w żaden sposób nie naruszające zasad Facebooka. Często linkowały nas organizacje pozarządowe promujące równouprawnienie kobiet, tolerancję wobec osób odmiennej orientacji seksualnej czy wreszcie strony lokalnych bibliotek, które linkowały „Fiołki” odnoszące się do literatury czy czytania – opowiadają twórcy. – Wszystkie te treści zniknęły z tysięcy ścian w ciągu sekundy bez jakichkolwiek wyjaśnień.
Roxy FM i tyłek Tymańskiego Tymon Tymański jest prezenterem porannego pasma radiowego w Roxy FM. Cała audycja ma charakter satyryczny i stara się budzić kontrowersje, więc ludzie z Roxy uznali, że dobrym motywem będzie poranny wpis na facebookowej stronie radia z nagimi pośladkami prowadzącego i podpisem: „Być może nie dostaniemy nagrody na Międzynarodowym Festiwalu Radiowym w Zurychu, ale pokazaliśmy się od najlepszej strony! Fak da system!!!!”
O dziwo ludzie Roxy mimo początkowej buntowniczej pozycji szybko przestraszyli się konsekwencji, a zdjęcie szybko znikło z profilu stacji. – Uznałem, że jest to jednak przegięcie i zdjęliśmy go bardzo szybko. Nie widzę w tym nic szczególnego, bardziej chodziło o to, by Facebook nie zareagował i nie nałożył na nas kary za pokazanie pośladka – powiedział Mikołaj Lizut portalowi Press.pl. Pupa znikła, wraz z problemem.
Prawo kontra piersi
– Facebook jest nieubłagany jeśli chodzi o kontrolę fan page'ów – mówi Łukasz Mizerski, dyrektor kreatywny agencji social media Mediapunto. – Kiedyś po portalu krążyła infografika, która pokazywała jak bardzo skomplikowana jest machina służąca do kontaktu z Facebookiem. To naprawdę nie jest bułka z masłem – dodaje.
Okazuje się, że problemy ze swoimi stronami mają nie tylko małe inicjatywy, ale też globalne firmy sięgające kilkuset tysięcy fanów. Te jednak mają ułatwiony kontakt z administratorami, dzięki czemu mają jakiekolwiek szanse na negocjacje i wyjaśnienia. – Prawda jest brutalna: duży może więcej – mówi Mizerski.
Specjalista uważa, że przy usuwaniu fan page'y często decyduje przypadek. – Są przypadki dużych stron trollujących, obrażających wprost i one ciągle istnieją – komentuje dyrektor Mediapunto. – Utrata małego fan page'a to równocześnie mała strata dla portalu. Media przez chwilę będą się oburzać, kilku znajomych założy stronę protestacyjną – dodaje Mizerski. – Myślę, że Facebook ma to wliczone w swoje straty.