Jak wybrać prawdziwego MasterChefa? Sztuka kulinarna kontra sztuka medialna
Katarzyna Żechowicz
19 września 2012, 12:08·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 19 września 2012, 12:08
Marta Grycan wreszcie osiągnęła swój cel. W jesiennej ramówce TLC poprowadzi program Turniej Polskich Wypieków, który wyłoni mistrzów polskiego cukiernictwa. Z kolei w TVN pojawił się „Masterchef” z udziałem Magdy Gessler i kolejnych kucharzy pretendujących do tytułu tego najlepszego. Ale czy komercyjny program z udziałem celebrytów to dobre tło dla odkrywania kulinarnych talentów?
Reklama.
Były już programy typu talentshow o tańcu, były o śpiewaniu i zdolnościach wielorakich. Teraz czas na gotowanie. Turniej Polskich Wypieków i Masterchef to odpowiedniki zachodnich, sprawdzonych już schematów. Podczas kilkunastu kolejnych odcinków uczestnicy rywalizują ze sobą przygotowując smakołyki dla jury. Zgodnie z założeniem oba programy mają wyłonić mistrzów sztuki kulinarnej. Pani Grycan będzie ich szukała wśród cukierników, a pani Gessler wśród wszystkich poza nimi.
Warto się jednak zastanowić, kogo faktycznie kulinarne show uczyni gwiazdą? Nie bez powodu casting na jurora „Masterchef” cieszył się tak dużą popularnością. Jak informuje portal Wirtualne Media, w trzy-etapowych eliminacjach zmagali się szefowie kuchni z całej Polski, krytycy, autorzy popularnych blogów kulinarnych czy dziennikarze. Magda Gessler dzięki swojej renomie i rozpoznawalności, od razu zasiadła na wysokim stołku przewodniczącej, ale pozostała dwójka musiała mocno się napracować.
Producent formatu Ewa Leja-Bycina przyznaje, że „zwyciężyły predyspozycje telewizyjno-osobowościowe”. Zwyciężył Michel Moran i Anna Starmach.
Tuż po emisji pierwszego odcinka machina programu zaczęła działać … ale w odwrotną stronę. W mediach nie mówi się o tym, kim była kobieta, która w jednym daniu połączyła wołowinę z przepiórką, ani w jakim salonie pracuje uroczy fryzjer, który „przeszedł” dzięki kebabom.
Za to gościem Radia Zet był juror – tajemniczy Francuz, który, jak to ujął spiker „wzbudza ciekawość, bo siedzi koło Gessler”. Słuchacze dowiedzieli się, że Michel Moran jest właścicielem jednej z najlepszych warszawskich restauracji, czyli Bistro de Paris. Michel stracił już anonimowość, ale jego restauracja na pewno nie traci na popularności. Kobiecy portal ofeminin.pl już nazywa go gwiazdą „Masterchef” i zastanawia się, czy nie przyćmi blasku Magdy Gessler? Druga dama sędziowskiego składu nie ma się czym martwić. Wspomniana wcześniej Anna Starmach do tej pory gotowała w Dzień Dobry TVN. Teraz nie tylko nominowana jest jurorką „Masterchef”, ale poprowadzi także własny kulinarny program. Na swoim facebookowym profilu umieściła wpis, że premiera „Pyszne 25” już wkrótce w TVN Style.
Marta Grycan – bogini Polskich Wypieków też nie może narzekać. Mimo, że planowane reality-show o jej rodzinie nie dojdzie do skutku, i tak zdobędzie rozgłos. Choć premiera cukierniczego turnieju dopiero w październiku, w Internecie już krążą zdjęcia z planu, na którym prowadząca występuje w szpilkach Louboutina i specjalnie skrojonej sukni. Tylko w sierpniu portal Pudelek.pl pisał o Marcie Grycan 11 razy. Po wizycie celebrytki w Zamościu, Kurier Lubelski tak relacjonuje wydarzenie: „we wtorek zamojski Rynek Wielki przywitał gwiazdy”. Taki sam tytuł nadał jej portal Plejada.pl, zapowiadając jesienne programy.
Podczas gdy jurorzy zdobywają sławę, uczestnicy spełniają ich zachcianki w kolejnych zadaniach. W ostatnim odcinku Masterchef o awansie kucharza do następnego etapu decydował sposób i szybkość krojenia cebuli.
Oglądałam „Masterchef” i „Ready-Steady-Cook” w angielskiej telewizji. Uważam je za absolutnie nienaturalne. Dobra kuchnia to nie kwestia wyścigu z czasem. – mówi Tessa Capponi-Borawska – autorka książek o kuchni i programów kulinarnych, wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim – Prowadzenie programu w TVN Style pomogło mi zrozumieć, że gotowanie jest czynnością niezwykle intymną, a nie telewizyjnym show, którego częścią są celebryci.
Prawdziwa sztuka gotowania rozgrywa się w wysłużonej kuchni, tam gdzie każda potrawa ma swoją historię, a amatorów oceniają amatorzy bez makijażu i specjalnie dobranego stroju. Na włoskich wsiach bardzo popularne są tzw. „sagre” – festiwale konkretnego produktu. Mieszkańcy otwierają wtedy swoje domy, aby inni mogli do nich wejść i zasmakować przygotowanych potraw. Często gotowanie przenosi się na ulicę, a wtedy towarzyszy mu muzyka i tańce. Nie ma punktacji i żegnania się z programem. „To w takich miejscach są prawdziwi ludzie i prawdziwa kuchnia” – mówi Capponi, ale jednocześnie podkreśla, że szanuje upodobania innych.
Na szczęście nie trzeba jechać aż do Włoch, aby uczestniczyć w prawdziwej uczcie. W Polsce również zdarza się zwracać uwagę na utalentowanych kucharzy, bardziej niż na celebrytów. Na przykład w ostatnią sobotę w Spręcowie koło Olsztyna odbyły się „Kulinaria” czyli konkurs, w którym każdy mógł poddać swoje dania ocenie innych mieszkańców.
Nie było Gessler ani Grycan, ale jadło się świetnie. Bez blasku fleszy i bez kamer łatwiej było zauważyć prawdziwe talenty.