Spikerka Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych Nancy Pelosi znalazła się pod ostrzałem krytyki. Do sieci wyciekło nagranie z salonu fryzjerskiego, na którym polityczka nie ma maseczki. Amerykanie są oburzeni, a pod jej domem protestowały już fryzjerki mające dosyć restrykcji z powodu pandemii koronawirusa.
Nagranie z salonu fryzjerskiego, z którego usług skorzystała Nancy Pelosi, zostało ujawnione przez stację Fox News w tym tygodniu. Wideo oburzyło Amerykanów, media piszą o "aferze fryzjerskiej". W chwili, kiedy spikerka Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych była u fryzjera w San Francisco, salony były jeszcze przymusowo zamknięte z powodu pandemii koronawirusa. Otwarto je dzień później.
Jak tłumaczyła Pelosi w środę na konferencji prasowej, to fryzjerka miała ją "wrobić". Amerykańska polityczka stwierdziła, że kobieta namówiła ją do skorzystania z usług w jej salonie, mimo wciąż obowiązujących obostrzeń. Pelosi miała bowiem nie wiedzieć, że w San Francisco w stanie Kalifornia zakłady fryzjerskie wciąż są zamknięte.
Inna sprawa, że podczas wizyty Nancy Pelosi nie miała na twarzy maseczki, co widać na nagraniu. Spikerka Izby Reprezentantów twierdzi, że zdjęła ją podczas mycia włosów, co nazwała "zrozumiałym". Broni się także tym, że była w salonie jedyną klientką. Całe nagranie Nancy Pelosi nazwała "ustawką".
Fakt, że jedna z najważniejszych obecnie osób w amerykańskiej polityce złamała prawo, oburzył całe Stany Zjednoczone. Krytycy zarzucają Pelosi hipokryzję, zwłaszcza że spikerka wcześniej ostro krytykowała administrację prezydenta Donalda Trumpa za nienoszenie maseczek ochronnych. Protest przed domem Pelosi zorganizowały także amerykańskie fryzjerki, które poniosły straty finansowe z powodu przymusowego zamknięcia salonów.