
Jedna z najsłynniejszych polskich trenerek fitness zagroziła pozwem wobec aktywistki Mai Staśko. Powód? Krytyka wideo Anny Lewandowskiej na Instagramie. Obie panie doszły po kilku dniach medialnej przepychanki do porozumienia. Nie będzie pozwu, ale i przeprosin również.
Bo to coś znacznie więcej niż jedna afera. Nie jestem w stanie jednym gestem pominąć lat katowania mojego ciała przez przemysł kosmetyczny i fitness – choć bardzo bym chciała, żeby to było takie proste.
Chciałabym się "porozumieć", a wszystko nagle by się zmieniło – grube ciała nie stanowiłyby tych "przed", a producenci i celebrytki nie sprzedawaliby nam niepotrzebnych produktów, wmawiając, że nasze ciała są niedoskonałe, byleby tylko powiększać swoje fortuny.
Chciałabym, bym takim jednym gestem przestała zmagać się z zaburzeniami jedzenia, a moja mama – z anoreksją. Chciałabym, bardzo.
