
To nie będzie ani artykuł o weselach w czasach pandemii, ani o granej na nich muzyce, ani nawet o grach i oczepinach. Będzie dotyczył tak prozaicznej i pozornie oczywistej sprawy, jak koperty z pieniędzmi, które wręczamy parze młodej. Podpisywać czy nie podpisywać? Oto jest pytanie.
"Talerzyki" na weselu swoje kosztują
Zawsze wychodziłem z założenia, że w tym aspekcie panuje zasada wzajemnego zaufania. Zapraszamy cię na nasze święto, dajemy strawę i napitek, ale sypnij trochę grosza, by było sprawiedliwie w przyrodzie. Chodzi o zwykłą ludzką przyzwoitość. Przecież skoro ktoś wyprawia wesele, to chyba jest na tyle rozsądny, że nie liczy na zawartość kopert, tylko sam z góry pokrywa koszty.Przyjaciółka nic mi potem nie mówiła o moim prezencie, ale z powodu podpisanych kartek w kopertach wprost mi się żaliła, kto ile jej dał. Że ciotka dała za mało, że teściowie dali mniej, niż jej rodzice. Że miała nadzieję, że jej się zwróci, a nie zwróciło, bo wielu dało mniej niż powinno. Wkurzało mnie to gadanie i zmartwiło, bo zdałam sobie sprawę, że może też uważa, że dałam jej za mało.
Koperty z perspektywy nowożeńców
Jestem weteranem wesel, ale nigdy nie brałem ślubu, więc nie wiem, jak to wygląda z drugiej strony. Nawet na tym samym weselu zapytałem zdziwiony pary, która niedawno się hajtnęła. Powiedzieli mi, że kiedy u nich przyszło do sprawdzenia i liczenia kopert, to czuli się nieswojo. Głupio im było, gdy dostali sporo gotówki od mało majętnej pary znajomych, a para, którą stać na wiele, przyoszczędziła na nich.Teraz mamy inflację i za "talerzyk", który kiedyś kosztował 200 zł, teraz trzeba zapłać minimum 450 złotych. Dostaliśmy jednak koperty, w których wychodziło po 150 zł za parę. Nie było żadnej pustej, ale zdecydowana większość była podpisana. I przyjemnie jednak jest po weselu, na spokojnie poczytać sobie życzenia od zaproszonych gości.
Pytam dalej. – Zdecydowanie podpisane koperty muszą być. Żałuję, że nie zrobiłam sobie wcześniej listy i nie spisałam, kto ile dał. Mieliśmy problem właśnie z tymi osobami, którzy nie podpisali, bo nie wiedziałam, od kogo była koperta. Były z trzy takie osoby. A w jednej było 1000 zł i teraz nie wiesz, dla kogo być miłym na poprawinach, a dla kogo nie – żartuje koleżanka z trzyletnim stażem małżeńskim. – A tak na serio, to chodzi o to, by potem wiedzieć, kto ile dał, żeby później idąc do nich na wesele oddać tyle samo, a przynajmniej nie mniej.
Co na to ślubny savoir-vivre?
Wojciech S. Wocław, ekspert od savoir-vivre i twórca platformy ze szkoleniami online OBYCIE.PL, widzi tylko jedno rozwiązanie tej kłopotliwej sytuacji.Takie przeliczanie doprowadzi w końcu do wypaczenia idei urządzania przyjęcia weselnego. Skoro goście dają prezent w wysokości opłaty za "talerzyk", to przecież można by z wesela zrobić imprezę biletowaną. Każdy kupuje wejściówkę i przychodzi na imprezę. Kiedyś zresztą słyszałem już o takim pomyśle.
