1 268 – tyle osób uratował Paul Rusesabagina, menedżer luksusowego hotelu w Kigali, gdy w 1994 roku Rwanda spływała krwią Tutsi mordowanych przez swoich sąsiadów Hutu. Heroiczne wysiłki Rusesabaginy (sam był Hutu), by ocalić jak najwięcej ludzi przed ludobójstwem, zainspirowały Hollywood.
W uznanym filmie "Hotel Rwanda" w postać bohaterskiego menedżera wcielił się nominowany do Oscara Don Cheadle. Teraz w życiu Rusesabaginy doszło do kolejnego filmowego zwrotu – mężczyzna, który po ludobójstwie wyemigrował ze swojej ojczyzny, został porwany i wylądował w rwandyjskim areszcie.
To miała być zwykła podróż, choć 66–letni Paul Rusesabagina nie robi tego zbyt często. Mężczyzna – obywatel Belgii mieszkający w USA dzięki zielonej karcie – oznajmił rodzinie, że pod koniec sierpnia leci w interesach do Dubaju. W samolot wsiadł 26 sierpnia, a do żony i dzieci zadzwonił 27 sierpnia. I wtedy kontakt się urwał.
Paul przepadł jak kamień w wodę. Zaniepokojeni bliscy odchodzili od zmysłów. 31 sierpnia jeden rodzaj strachu został zastąpiony przez inny – okazało się, że Rusesabagina siedzi w rwandyjskim areszcie i ciąży na nim zarzut terroryzmu.
Mężczyzna opuścił swoją ojczyznę dwa lata po tym, jak Hutu, miesiącami podburzani do masakry przez pracowników Wolnego Radio i Telewizji Tysiąca Wzgórz, wymordowali od 800 tys. do nawet 1 mln swoich sąsiadów Tutsi. A teraz Rusesabagina odnalazł się właśnie w Rwandzie. Miał zostać porwany w Dubaju i przetransportowany prywatnym samolotem do stołecznej Kigali. 1 września jego zdjęcia – prowadzonego przez mundurowych, zakutego w kajdanki – obiegły świat.
Podstęp prezydenta Kagame
Zaginięcie Paula Rusesabaginy nie miało szans przejść niezauważone. Wielokrotnie nagradzany były menedżer, który przyjął odznaczenie m.in. od prezydenta USA George'a W. Busha, zaangażował się w działalność humanitarną. Nie dało się go dyskretnie "zniknąć".
Musiał o tym wiedzieć prezydent Rwandy Paul Kagame, który od 20 lat rządzi krajem. W udzielonym w niedzielę wywiadzie zaprzeczył, by Rusesabagina został porwany lub sprowadzony do kraju w sposób niezgodny z prawem. Przyznał jednak, że przyjazd do Rwandy nie był do końca wynikiem świadomej decyzji Rusesabaginy – Kagame zasugerował, że doszło do podstępu, by sprowadzić go do ojczyzny. Podczas wywiadu prezydent Rwandy z trudem ukrywał zadowolenie – za kratki wreszcie trafił jeden z najważniejszych jego krytyków (o ile nie najważniejszy).
Rusesabagina to bowiem zdeklarowany przeciwnik Kagame, który przy każdej okazji przeciwstawia się polityce prezydenta, który rządzi krajem już od dwóch dekad. Zarzuca mu, że pod jego rządami Rwanda stała się dyktaturą, w której normalny demokratyczny spór jest niemożliwy, a opozycjoniści uciszani. Obszernie odnosi się do polityki Kagame w swojej autobiografii, "An Ordinary Man" (ang. "Zwykły człowiek").
Czasami uciszenie rwandyjskich opozycjonistów ma wymiar ostateczny. Gdy 2014 roku w Johannesburgu uduszony został znany krytyk prezydenta Patrick Karegeya, prezydent Kagame skomentował to znamiennymi słowami: Każda nadal żyjąca osoba, która może knuć przeciw Rwandzie, kimkolwiek jest, zapłaci za to.
A Rusesabaigna nie poprzestał na krytyce. Razem z innymi opozycjonistami współzałożył Ruch Rwandy na rzecz Demokratycznej Zmiany (MRCD). Cel był jasny: odsunięcie prezydenta Kagame od władzy.
Aktywista humanitarny czy terrorysta?
Zarzuty wobec uwięzionego Rusesabaginy są związane właśnie z opozycyjną partią MRCD. Władze Rwandy twierdzą, że mężczyzna sponsorował część akcji Siły Wyzwolenia Narodowego, zbrojnego odłamu partii. Według nich robił to za pośrednictwem swojej fundacji charytatywnej. Rodzina Rusesabaginy stanowczo zaprzecza, by te oskarżenia miały jakiekolwiek podstawy.
Żona i dzieci aresztowanego działacza od lat byli przyzwyczajeni do tego, że każdy ich ruch śledzą rwandyjskie służby. W 2018 roku, gdy Rusesabagina mieszkał w Belgii, władze Rwandy chciały go aresztować oficjalną drogą. Powiadomiły belgijską policję o rzekomo terrorystycznej działalności Rusesabaginy. Jednak przeszukanie domu byłego menedżera skończyło się fiaskiem – nic nie znaleziono. Belgijski wymiar sprawiedliwości umorzył sprawę. Teraz bohater "Hotelu Rwanda" przekona się, jaką sprawę wytoczą mu w ojczyźnie.