Parafianie z Międzybrodzia Bialskiego mogli w niedzielę wysłuchać listu biskupa Romana Pindela. Hierarcha wystosował list, ale nie pofatygował się osobiście. W piśmie bp Pindel przyznał, że były proboszcz ks. Jan Wodniak wykorzystywał seksualnie ministranta i został za to skazany. Wierni nie usłyszeli nawet przeprosin biskupa.
Od czasu, gdy nastolatek był krzywdzony przez ks. Jana Wodniaka, minęło już kilkadziesiąt lat. Duchowny funkcję proboszcza w Międzybrodziu w woj. śląskim pełnił przez 35 lat. Przez kilka lat wykorzystywał seksualnie nieletniego Janusza Szymika. Jak podaje Onet, ofiar mogło być znacznie więcej. Ks. Wodniak mógł krzywdzić dzieci od lat 70. aż do 2010 roku.
Duchownego usunięto z parafii, gdy biskupem został ks. Pindel. Parafianom przekazano jednak wówczas, że proboszcz pożegnał się z parafią ze względów zdrowotnych. Teraz po latach milczenia wreszcie usłyszeli od biskupa, że ks. Wodniak wykorzystywał seksualnie dziecko.
Za to został skazany prawomocnym wyrokiem Kongregacji Nauki Wiary. Jednak biskup Pindel nie powiedział tego osobiście. Po mszy świętej jego list odczytał biskup pomocniczy Piotr Greger. Pełną treść listu opublikował portal beskidzka24.pl.
"Żadne słowa nie wyrażą dostatecznie współczucia, żalu i prośby o przebaczenie. Kolejne spotkania z pokrzywdzonymi przekonują mnie o tym coraz bardziej. Żadna ludzka kara nie jest w stanie uzdrowić zranień pokrzywdzonych i ich bliskich oraz tych, którzy ulegli zgorszeni i poczuciu bezsilności" – usłyszeli mieszkańcy Międzybrodzia Bialskiego. Nie doczekali się jednak przeprosin za to, co się stało. Oświadczenie biskupa Pindela to efekt serii reportaży, jakie o sprawie opublikował Onet.
Jak podaje serwis, o historii wykorzystywania wiedział zarówno bp Tadeusz Rakoczy, jak i kard. Stanisław Dziwisz, ale nic z tą sprawą nie zrobili. – Do tej pory biskup Pindel nie przeprosił ofiar. Nikt do tej pory nie usłyszał słowa "przepraszam", na które tak bardzo czekamy – skomentował Janusz Szymik, czyli ofiara księdza ks. Wodniaka.