
Reklama.
"Powiem jasno: prawa LGBTQ + to prawa człowieka - a 'strefy wolne od LGBT' nie mają miejsca bytu ani w Unii Europejskiej, ani na całym świecie" – napisał w poniedziałek na Twitterze Joe Biden.
Kandydat Demokratów w wyścigu prezydenckim w USA skomentował w ten sposób artykuł telewizji ABC News, która zrelacjonowała ostatnie posiedzenie Parlamentu Europejskiego na temat praworządności w Polsce. Jednym z poruszanych przez eurodeputowanych tematów były właśnie prawa człowieka i wspomniane strefy wolne od "ideologii LGBT", czyli uchwały przyjmowane przez niektóre samorządy.
Dla rządu Prawa i Sprawiedliwości wpis Bidena to podwójny problem. Po pierwsze sprawa łamania praworządności oraz ataki na osoby LGBT w Polsce z problemu wewnętrznego UE stały się sprawą poruszaną także w amerykańskiej kampanii. To z kolei prowadzi do drugiej kwestii – poczynania rządu Mateusza Morawieckiego oraz Andrzeja Dudy (wielkiego przyjaciela Donalda Trumpa) stały się paliwem politycznym dla Bidena.
Lider Demokratów może więc teraz wykorzystać bliskie relacje PiS z obozem Trumpa, żeby dopiec kandydatowi Republikanów. A należy dodać, że Biden w najnowszych sondażach prowadzi i to znacznie nad Donaldem Trumpem, więc dla polskiego obozu władzy oznacza to, że po jesiennych wyborach może stracić sojusznika, a zyskać mało przychylnego partnera.