– Jej zachowanie jest po prostu nielojalne. To Jarosław Gowin ją zbudował. Zakładaliśmy, że zachowa się inaczej – reaguje jeden z polityków Porozumienia. Już słychać, że Jadwiga Emilewicz, która jako jedyna z partii Gowina zagłosowała za tzw. ustawą futerkową, może przejść do PiS. Partia ma rozmawiać z nią na najbliższym Prezydium zarządu krajowego.
– Mówiąc bardzo eufemistycznie, koledzy są zdenerwowani. Są bardzo konkretnie wkurzeni, że jako jedyna zagłosowała razem z PiS. W związku z tym to zdenerwowanie jest większe, niż można by się spodziewać, bo nikt inny razem z nią nie zagłosował. To wkurzenie jest naprawdę duże – mówi nam jeden z polityków partii Gowina.
W czasie głosowania nad tzw. ustawą futerkową 15 polityków Porozumienia wstrzymało się od głosu, dwóch było przeciwko. Tylko Jadwiga Emilewicz, wicepremier i minister rozwoju, zagłosowała "za". Jej gest odebrano niemal jak policzek dla Gowina i zapowiedź jej transferu do PiS. A przynajmniej pokazanie, że bliżej jej dziś do PiS niż macierzystej partii.
Pytam w Porozumieniu, czy ktokolwiek już rozmawiał o tym z Emilewicz. – Kwestia głosowania w sprawie "ustawy futrzarskiej” w tym głosowania pani premier będzie omówiona na najbliższym Prezydium zarządu krajowego. Wtedy będą rozmowy o tym, dlaczego pani premier tak zagłosowała – odpowiada naTemat wicerzecznik Porozumienia Jan Strzeżek.
Jakie są nastroje w Porozumieniu
Emocje jednak buzują już od kilku dni. – Kilka miesięcy temu byłbym zaskoczony, teraz nie jest to zaskoczenie. Ale nie ma co ukrywać, że to głosowanie było rozczarowaniem. To jest po prostu nielojalne. Przecież to Jarosław Gowin ją zbudował. Dał jej wszystko. Niewątpliwie to jego wychowanek – reaguje jeden z polityków. Niemal na jednym oddechu wymienia wszystkie zasługi Gowina wobec Jadwigi Emilewicz:
– To z rekomendacji Polski Razem była wiceministrem rozwoju w rządzie premier Szydło. Była wtedy jednym z niewielu ministrów, których mieliśmy. Później z rekomendacji Jarosława Gowina była ministrem przedsiębiorczości i technologii. Z rekomendacji Jarosława Gowina miała jedynkę do Sejmu, jedną z dwóch, jakie mieliśmy. Z rekomendacji Jarosława Gowina jest dziś wicepremierem.
W partii pojawiły się głosy o zdradzie. "Do tej pory była Jadzia, teraz jest zdradzia" – takie słowa od polityków partii usłyszał dziennikarz Klaudiusz Slezak.
– Głosy o zdradzie słychać. Ale nie słyszałem takiego tekstu jak ten, wymyślił go ktoś pomysłowy – śmieje na to jeden z naszych rozmówców.
Anonimowo politycy mówią nawet, że Emilewicz okazała się bardziej pisowska niż PiS. – Liczy, że w ten sposób utrzyma stanowisko. Chyba sam fakt trwania w rządzie jest najistotniejszy, obojętnie z kim. Takie opinie słychać – opowiada o nastrojach inny z naszych rozmówców.
Już dawno Emilewicz zbliżała się do PiS
Poseł Andrzej Sośnierz przyznaje, że sam może trochę był zaskoczony głosowaniem, ale nie tym, że Jadwiga Emilewicz skierowała się bardziej w stronę PiS.
– Dziwne jest, że minister odpowiedzialna za gospodarkę głosuje nad ustawą, która właściwie szkodzi gospodarce. Ale to, że wicepremier bardziej sprzyja i sympatyzuje z PiS, a także, że powoli zaczyna przechodzić na tamtą stronę, widać było już od dawna. To głosowanie jasno pokazało, że Jadwiga Emilewicz mentalnie jest bardziej po stronie naszego koalicjanta – mówi naTemat.
Podkreśla: – Nie jestem zaskoczony. Przynajmniej przeze mnie to ruch spodziewany. Było widać, że pani wicepremier dość często reprezentowała stanowisko PiS, a nie Porozumienia. To było widoczne na naszych spotkaniach. Jak się to zakończy? Nie trzeba być zbyt wysublimowanym prorokiem, żeby to wiedzieć.
Politolog dr Anna Materska-Sosnowska również zauważa: – Ona już dosyć dawno zdradziła Porozumienie. To było widać w czasie głosowań w maju. Jej awans na wicepremiera w momencie, kiedy Gowin się postawił, był jeśli nie czystą zdradą, to przynajmniej tak był odebrany. W rządzie nie ma miejsca dla dwóch wicepremierów z jednego ugrupowania mniejszościowego.
Ona również nie jest zaskoczona ruchem Jadwigi Emilewicz. – Dla mnie to nie jest polityczka z krwi i kości. Patrząc na jej karierę polityczną bardziej widzę karierę, a nie czystą działalność. Nie wiem, czy bardziej jest teraz związana z PiS, czy z samym obozem premiera Morawieckiego, który też buduje swoją pozycję. Myślę, że ma u niego wystarczająco duże poparcie i premier będzie jej bronił – mówi naTemat.
O odejściu Emilewicz z rządu
Na początku września pojawiły się informacje, że Emilewicz miałaby odejść z rządu, bo z kolei chciałby do niego powrócić Gowin. Dziennikarze RMF FM ustalili, że pojawił się pomysł, jak to zrobić, by zadowolić wszystkich. Według nich Jadwiga Emilewicz miałaby odejść z Porozumienia, ale pozostać w rządzie jako bezpartyjna minister. Za tym rozwiązaniem miał lobbować premier Morawiecki.
W rozmowie z RMF FM Emilewicz powiedziała, że nikt nie prowadził z nią rozmów o odejściu z rządu. "Polityk, tak jak każdy człowiek, musi żyć tak, jakby ten dzień był dniem ostatnim i żeby bilans był zawsze korzystny. Jestem przygotowana na każdą ewentualność. (...) Nie wybieram się do biznesu. Nie jadę do Konina ani Londynu. Moje plany na najbliższe trzy lata są związane z aktywnością parlamentarną" – mówiła.
Wspomniała, że z Jarosławem Gowinem różni ją m.in. sprawa tzw. wtórnego podziału subwencji. A kwestie zwierząt?
"Co do zasady powiedziałabym, że jeżeli mamy sytuację w której zwierzęta hoduje się w sposób nieludzki, w warunkach urągających temu, że wyobrażamy sobie w XXI wieku prowadzi się gospodarkę, to ona nie powinna mieć miejsca" – powiedziała.
Czy możliwy transfer Emilewicz do PiS
Komentarze po głosowaniu ws. "Piątki dla Zwierząt" są właściwie jednoznaczne. "Jadwiga Emilewicz postawiła w zasadzie sprawę jasno i swoją polityczną przyszłość wiążę z Mateuszem Morawieckim. Nie z Jarosławem Gowinem, nie z Porozumieniem. Głosowanie można uznać za akt zapisania się do PiS" – ocenił w rozmowie z money.pl prof. Antoni Dudek z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Słychać już o możliwych transferach. "Już od dłuższego czasu wysyła sygnały, że bardziej jej po drodze z PiS, a nie z Gowinem. A ostatnio otwarcie "gra" na premiera Mateusza Morawieckiego. Nie będzie umierać za ideały i program Porozumienia" - mówił jeden z rozmówców wp.pl. Portal donosi, że razem z Emilewicz do PiS miałby się przenieść również poseł Włodzimierz Tomaszewski, który z kolei – jako jedyny parlamentarzysta Porozumienia – apelował w maju, by przyjąć ustawę autorstwa PiS, która pozwalała na powszechne głosowanie korespondencyjne.
– Spodziewałbym się takiego ruchu, ale między naszymi partiami obowiązuje porozumienie o tym, że nawzajem nie będziemy przeprowadzać transferów między trzema koalicjantami. Zgodnie z tym pani Emilewicz może zatem wystąpić z Porozumienia, ale nie będzie przyjęta do PiS – zauważa jednak poseł Andrzej Sośnierz.
W Porozumieniu czekają teraz na spotkanie z Jadwigą Emilewicz. – Komentarze to jedno, ale bardziej poczekałbym na to, co ona powie na prezydium partii. To będzie najbardziej miarodajne. Jesteśmy dość niedużą grupą. Myślę, że jak wszyscy spotkamy się na żywo, to będzie najlepiej – mówi jeden z polityków.
Pamiętajmy, że jest dość dobrze i wysoko oceniana jako minister. Jeśli zdecydowała się na głosowanie z PiS to znaczy, że porozumienie z premierem jest bardzo aktywne. Nie zrezygnowała całkowicie, nie zachowała się lojalnie do własnej partii, więc musi być dogadana z drugą stronę. Tutaj nie ma przypadków, ani wielkiego altruizmu.