Z polskiej perspektywy działająca przy londyńskiej diecezji Westminster Rada Duszpasterska LGBT+ to abstrakcja. Zrzeszająca osoby należące do mniejszości seksualnych wspólnota funkcjonuje jednak naprawdę. I to od wielu lat. Z jej członkiem, byłym księdzem, a obecnie działaczem gejowskim i katolickim, porozmawialiśmy o sytuacji osób LGBT w Kościele i perspektywach na jej zmianę.
Śledził pan w ostatnim czasie sytuację osób LGBT w polskim Kościele?
Tak, śledziłem, ponieważ w naszej wspólnocie mamy polskich członków, którzy pracują lub studiują tutaj, w Londynie. Siłą rzeczy wiemy więc, co dzieje się w waszym kraju. Jesteśmy też w bliskim kontakcie z grupą Wiara i Tęcza z Polski. W lipcu wysłaliśmy jej członkom wiadomość z wyrazami wsparcia.
Czego one dotyczyły?
Nawiązywały do wyników lipcowych wyborów prezydenckich w Polsce. Jesteśmy świadomi jak niesprawiedliwą retoryką zostały w trakcie kampanii potraktowane środowiska LGBT+. Chcieliśmy zapewnić ich członków o naszej solidarności.
Wie Pan zapewne, że podobną retorykę przyjmuje wielu polskich biskupów.
Niestety. Te wyrazy solidarności dotyczyły zresztą również ich podejścia.
W Wielkiej Brytanii wygląda to inaczej?
W Wielkiej Brytanii funkcjonują trzy katolickie Konferencje Episkopatu: wspólna Anglii i Walii, Szkocji oraz Irlandii Północnej, działająca w ramach Konferencji Episkopatu Irlandii. Podejście episkopatu angielskiego i walijskiego było zawsze najbardziej liberalne. Co więcej, jego otwartość nie zawsze była w zgodzie ze stanowiskiem Watykanu. Najbardziej konserwatywni są Szkoci, ale w Irlandii też nie słyszałem o formalnie zaakceptowanych wspólnotach podobnych do naszej.
A w Anglii?
Tutaj funkcjonuje obecnie pięć katolickich wspólnot LGBT+: u nas w Westminster, a także w Clifton, Middlesbrough, Nottingham oraz Salford. W trzech czy czterech innych diecezjach toczą się dyskusje na temat ruszenia z taką inicjatywą.
Domyślam się jednak, że nie od razu było tak kolorowo. Ile czasu zajęło brytyjskim biskupom zaakceptowanie waszej wspólnoty?
Odpowiadając na to pytanie, cofnę się trochę w czasie. W 1979 roku angielski episkopat wystosował dokument, w którym napisano, że "osoby homoseksualne mają taką samą potrzebę przyjmowania sakramentów, jak osoby heteroseksualne". Przyznano w nim też, że mają do tego takie same prawo. Pozostawiono jednak księżom furtkę do tego, by decyzję co do akceptacji wiernych LGBT+ podejmowali w zgodzie z własnym sumieniem.
Wielu z nich odmawiało więc osobom homoseksualnym możliwości uczestnictwa w sakramentach. Z myślą o nich w 1999 roku zaczęliśmy organizować raz w miesiącu mszę, która na początku nie była w pełni uznawana przez diecezję w Westminster. Z czasem zaczęliśmy się rozrastać, a organizowana na początku raz w miesiącu msza przerodziła się we wspólnotę. W 2007 roku, przy okazji przenosin z kościoła do kościoła, zostaliśmy uznani przez Kongregację Nauki Wiary.
Po drodze nie było żadnych problemów?
Były protesty ze strony katolików, które w 2013 roku zmusiły nas do kolejnej przeprowadzki – do kościoła jezuitów w Farm Street, gdzie działamy do dziś.
Kilka lat później, w marcu 2019 roku, jako pierwsza wspólnota LGBT, gościliście u papieża Franciszka. Ostatnio coraz częściej zaczyna on wypowiadać się o mniejszościach seksualnych w pozytywnym tonie. Czujecie jego wsparcie?
Choć papież Franciszek nie dokonał jeszcze żadnych konkretnych zmian w kontekście społeczności LGBT+, przyjął zupełnie inne podejście duszpasterskie niż poprzednicy. Gości osoby LGBT+ na audiencjach, a zapytany o swoje zdanie na nasz temat odpowiada: "kim jestem, żeby was osądzać?".
Myśli pan, że sytuacja katolików należących do mniejszości seksualnych w Polsce może ulec zmianie?
Opierając się na tym, co zaobserwowałem podczas mojej wizyty w Polsce pięć lat temu, i co widzę teraz, myślę, że chęć zmiany podejścia nie wyjdzie ze strony polskich hierarchów. Zmowa większości polskich biskupów i waszego rządu przez wiele osób za granicą uważana jest za skandal. W najbliższym czasie nie liczyłbym na zmiany na tym poziomie. Do otwarcia na osoby LGBT może jednak dojść u korzeni – wśród zwykłych księży i wiernych.
A czy pana zdaniem katolicy LGBT+, po wielu latach wykluczenia, chcą w ogóle akceptacji ze strony Kościoła?
Tak! Nie mam co do tego wątpliwości.
Wybiegnijmy zatem w przyszłość. Czy myśli pan, że któregoś dnia w Polsce powstanie wspólnota na wzór waszej, która zostanie uznana przez Kościół?
Jest to możliwe, ale wymaga odważnych i zdecydowanych działań ze strony jednostek oraz grup takich jak Wiara i Tęcza. Na pewno niezbędna będzie też pomoc tej części kleru, która chce wspierać osoby LGBT+. Być może trzeba zacząć tak, jak my – działając na skraju instytucjonalnego Kościoła i czekając na jego akceptację. W końcu duchowni powinni zrozumieć, że takie grupy nie są brutalnymi agitatorami czy wojowniczymi ateistami.