Zakończona przed weekendem kampania prezydencka była jedną z ostrzejszych w historii III RP. Szczególnie mocne słowa padały z ust prezydenta Andrzeja Dudy, a najbardziej cierpiały na tym osoby LGBT. Być może dlatego polityk PiS zdobył się na przeprosiny. Pytanie tylko, czy nie są spóźnione i czy o takie przeprosiny chodziło?
– Trudno się nie zgodzić z tymi, którzy martwią się, że jesteśmy podzieleni po połowie, ale przede wszystkim chcę podkreślić w tym kontekście jedno. Tak, to była bardzo ostra kampania, pewnie momentami za ostra – przyznał w poniedziałek podczas wizyty w Odrzywole prezydent Andrzej Duda.
– Tak jak powiedziałem wczoraj, jeżeli ktoś się poczuł urażony tym, co powiedziałem lub tym jak się zachowałem czy to w czasie kampanii, czy w ciągu ostatnich pięciu lat, proszę, żeby wybaczył mi i dał też szansę na to, żeby poprawić się przez następne pięć lat – powiedział w poniedziałek prezydent. Na reakcję na jego przeprosiny nie trzeba było długo czekać.
"To nie są żadne przeprosiny. Poza tym nigdy nie uwierzę w szczerość i dobre chęci tej osoby", "Zdaje sobie sprawę, że połowa ludzi jest przeciwko niemu. Przy wykorzystaniu wszystkich sił propagandowych, szczucia i kłamstw, a tu wygrana o włos. Ciekawe jak się czuje z pogardą na karku,10 mln Polaków", "Nie wybaczę. Nie wierzę panu" – czytamy w komentarzach na Twitterze.