
Ten film zagotuje fanatyków pro-life. HBO wypuściło komedię dla nastolatek... o aborcji
Nie jest nawet w połowie tak dobry jak "Juno", ale dobrze, że w zalewie kampanii organizacji pro-life takie filmy powstają. Przynajmniej dla nastolatek w USA. Dla polskiego widza proaborcyjna komedia "Test na przyjaźń" będzie jak medyczne science-fiction.

Reklama.
W zeszłym roku burzę w mediach wywołał antyaborcyjny film "Nieplanowane", który zawierał wiele przekłamań, a sama scena usuwania, krzyczącego, wyrywającego się płodu była tak odrealniona, że bardziej przypominała horror z podgatunku gore. Jak jest z "Testem na przyjaźń"? O niebo lepiej, ale też przypomina ideologiczny spot.
Największym problem 17-letniej Veronici jest bowiem prawo stanu Missouri, w którym mieszka, a które zabrania przerywania ciąży nieletnim bez zgody rodziców. Jest więc zmuszona wybrać się do sąsiedniego Nowego Meksyku, gdzie takiemu zabiegowi mogą poddać się samodzielnie osoby przed osiągnięciem wieku dojrzałości. Totalna abstrakcja dla nas - żyjących w kraju, w którym nawet kupienie zwykłej pigułki "dzień po" jest od niedawna również wyprawą, ale przypominającą bardziej podróż Froda i Sama do Mordoru.
Główne bohaterki pochodzą z klasy średniej, dlatego mus wyjazdu do innego stanu - o którym wcześniej wspomniałem - jest największym problemem, a nie takie drobnostki jak pieniądze i samochód. Wszystkie te elementy mają służyć jednemu: przystępności filmu i pokazaniu, że ludzie z wyższych sfer też zaliczają wpadki, choć z pewnością im jest łatwiej je cofnąć.
Niektórzy mogą się wkurzyć, że niedoszły ojciec chciał mieć dziecko i być z Veronicą, lecz decyzja o aborcji została podjęta za jego plecami, wbrew jego woli. Postać chłopaka jest jednak tak skonstruowana, że ostatecznie okazuje się palantem. W innym przypadku byłoby to w stosunku do niego trochę nie fair. Szkoda, że ten dylemat nie został lepiej rozwiązany, by dać wskazówkę młodzieży, jak zachowywać sie w takich sytuacjach.
"Nieplanowane" i "Test na przyjaźń" ukazują przeciwstawne ideologie, ale odnoszę wrażenie, że ten drugi, choć jest bajką z podprogowym przekazem, nie przekręca faktów. Zadaje kluczowe w całej sprawie pytanie, które jest wykrzyczane przez Veronicę: "Dlaczego do aborcji potrzeba zgody rodziców, a do urodzenia dziecka nie?!" i pokazuje, że dziewczyna w ciąży, choć może słyszeć od dorosłych inaczej, zawsze ma wybór. Przynajmniej w USA.