Fundacja Banku Ochrony Środowiska w ogólnopolskiej kampanii przekonuje, że to otyłe matki winne są otyłości swoich dzieci. Autorzy przyznają, że akcja ma szokować i faktycznie – nie uniknęli kontrowersji. Bo czy każde dziecko otyłego rodzica jest skazane na nadwagę? I co z ojcami, którzy też przecież karmią swoje pociechy?
Otyła matka siedzi obok otyłej córki, a obok napis "Ja Ty jemy" – tak wygląda bilboard promujący kampanię fundacji Banku Ochrony Środowiska "Jakie matki, takie dziatki". Od uruchomienia akcji minął ledwie jeden dzień, a już wzbudziła pierwsze kontrowersje. W komentarzach internautów pojawiły się komentarze, że sama idea zwalczania otyłości jest słuszna, ale billboard i hasło piętnują otyłe matki, obarczając je całą winą za nadwagę swoich dzieci.
Oburzeni na kampanię
A co z babciami, które wciskają wnuczkom jagodzianki? Co z dziadkami, którzy przynoszą cukierki i czekoladki? Co ze szkołą, która na przerwach sprzedaje w sklepikach napoje gazowane i kaloryczne przekąski? No i wreszcie: dlaczego w kampanii występuje otyła matka, a o ojcu ani słowa? Między innymi takie pytania pojawiły się pod tekstem o akcji fundacji na portalu Gazeta.pl.
Oburzona kampanią "Jakie matki, takie dziatki" jest też Elżbieta Zarębska, założycielka jednego ze śląskich Klubów Kwadransowych Grubasów. – To jest temat bardzo drażliwy i gwarantuję, że oburzą się także rodzice dzieci ze schorzeniami, jak np. z Zespołem Pradera-Williego, który jest najczęstszą genetycznie uwarunkowaną przyczyną otyłości, czy z zespołem Downa, gdzie też występuje nadwaga – mówi w rozmowie z naTemat.
O tym, że rodzice ponoszą odpowiedzialność za nawyki żywieniowe swoich dzieci, mówi się od lat. Zdaniem Zarębskiej nie znaczy to jednak, że otyli rodzice to większe prawdopodobieństwo otyłych dzieci. – Wina nie spoczywa na rodzicach. Jest wiele innych ważniejszych czynników. Są reklamy, koledzy w klasie, jest szkoła. To tam tkwi problem i w tych sferach możemy próbować zaradzić otyłości – zaznacza.
Wina matki
Fundacja BOŚ dowodzi, że na pytanie o ulubioną przekąskę dziecko ponad 30 proc. rodziców odpowiada, że to czekolada, baton, ciastko albo "mleczka kanapka". Na drugim miejscu są chipsy, a dopiero dalej owoce. Podobnie wypada ranking ulubionych napojów, w którym dominują te wysokosłodzone. – Jeśli nie pomożemy naszym dzieciom, za kilka lat będziemy społeczeństwem ludzi otyłych i chorych. Dlatego zdecydowaliśmy się na nieco kontrowersyjną kampanię – tłumaczy Barbara Lewicka-Kłoszewska, wiceprezes fundacji.
Kontrowersji nie widzi w kampanii fundacji BOŚ Barbara Markowska-Wójcik, dziennikarka TVP, autorka programu "Kwadrans na kawę" i akcji społecznej "Mamo, nie tucz mnie". – Jaki styl życia panuje w rodzinie, taki styl przejmuje dziecko. To oczywiste, że za otyłość dzieci winę ponosi rodzic – mówi naTemat.
Markowska-Wójcik podkreśla także, że winić nie powinno się ojca czy dziadków. – Za otyłość dzieci odpowiedzialność ponosi matka. To ona karmi, ona jest żywicielką. Co ciekawe, badania na Akademii Wychowania Fizycznego pokazały, że w sprawach aktywności sportowej autorytetem jest właśnie matka, a nie ojciec – dodaje.
Otyłość dziedziczna nie tylko przez geny
Ze zdejmowania odpowiedzialności z ojca otyłego dziecka nie zgadza się jednak Magdalena Białkowska z Instytutu Żywności i Żywienia. Na dowód podaje konkretne liczby: – Jeśli obydwoje rodziców jest otyłych, to jest 80 proc. szans, że dziecko też będzie otyłe. Jeśli jedno, 40 proc. szans – zaznacza.
Tyle że Białkowska nie jest zwolenniczką stwierdzenia: "otyłe dziecko to wina otyłej matki". – Ja bym tak sformułowała motto kampanii: otyła matka, to wskazówka, że ona musi zrobić wszystko, by jej dziecko nie poszło tym śladem – stwierdza.
dziennikarka TVP, autorka programu "Kwadrans na kawę"
Za otyłość dzieci odpowiedzialność ponosi matka. To ona karmi, ona jest żywicielką. Co ciekawe, badania na Akademii Wychowania Fizycznego pokazały, że w sprawach aktywności sportowej autorytetem jest właśnie matka, a nie ojciec.