Instalacja, która pojawiła się przed Muzeum Narodowym w Warszawie, już stała się memem. Od paru dni szaleje w internecie w różnych interpretacjach i analizach. – Nie mogę mieć żadnych pretensji, ani uwag w stosunku do takich interpretacji. Mnie dziwi tylko, że nie ma takich protestów na jawne pogwałcenie godności symboli chrześcijańskich. – mówi naTemat Jerzy Kalina. To on rok temu stworzył słynne "schody smoleńskie".
W tym roku skończył 76 lat i na swoim koncie ma tyle dzieł i instalacji z różnych dziedzin sztuki i jej pogranicza, w Polsce i za granicą, że nie sposób ich zliczyć. Niektórzy, zwłaszcza z młodego pokolenia, którzy usłyszeli o nim przy okazji papieża z głazem lub pomnika smoleńskiego, mogą być zaskoczeni, że to on jest na przykład autorem słynnego "Przejścia 1977-2005” we Wrocławiu.
Poruszającego, nie wzbudzającego żadnych kontrowersji. Pomnik składający się z czternastu odlanych z brązu postaci ludzkich naturalnej wielkości powstał w 2005 roku i szybko stał się jednym z symboli Wrocławia.
Ale ostatnie jego dzieła wywołały gigantyczne emocje, skrajny odbiór i bardzo wiele memów. Ba, niektórzy twierdzą, że stał się ulubionym artystą "dobrej zmiany".
Kim jest Jerzy Kalina?"Rzeźbiarz, scenograf teatralny i filmowy, twórca instalacji, akcji, filmów animowanych i dokumentalnych, spektakli teatralnych, jeden z pierwszych performerów w Polsce" - informuje jego strona internetowa.
– Mam rodzinę i musiałem z czegoś żyć. Musiałem robić i grafikę, i rzeźbę, i scenografię. Bo gdybym chciał żyć z moich performance'ów, to wszyscy byśmy obumarli – mówi w rozmowie z naTemat Jerzy Kalina.
Jest ulubionym artystą dobrej zmiany? – Może dobrze by było. Tylko dobra zmiana musi mnie dogonić. Gdyby poziom dobrej zmiany osiągnął mój poziom artystyczny, wtedy będzie naprawdę to, o co mi chodzi – odpowiada.
Mówią o nim: wszechstronny artysta
To on wykonał m.in. projekt nagrobka ks. Jerzego Popiełuszki na warszawskim Żoliborzu czy kaplic w Pałacu Prezydenckim i pałacu Belwederskim w Warszawie. Był m.in. twórcą oprawy papieskich mszy podczas pielgrzymek Jana Pawła II do Polski. Na swoim koncie ma projekty wielu pomników, filmy, scenografie.
"Jest uznawany za jednego z najbardziej wszechstronnych współczesnych polskich artystów", "Znamienity, przenikliwy komentator współczesności" – można znaleźć o nim opinie. Tak pisze m.in. kuratorka Narodowego Centrum Sztuki.
Rok temu w odsłonięciu jego instalacji "Szlaban. Przejście graniczne” brał udział minister kultury. – To twórca oryginalny i bezkompromisowy. (...), który wielokrotnie zabierał głos w ważnych sprawach dotyczących polskiej i europejskiej historii poprzez dzieła realizowane w przestrzeni publicznej – mówił o nim Piotr Gliński.
"Za Jerzym Kaliną stoją dziesiątki lat doświadczenia, zarówno w pracy z formą rzeźbiarską, jak i zaangażowania społecznego. Artyści nie wszystko robią świadomie, w sztuce kluczowa jest intuicja i ta Jerzego Kaliny tym razem nie zawiodła" – tak komentowała "Zatrute źródło" Agnieszka Tarasiuk, kuratorka Muzeum Rzeźby w Królikarni, Oddziału Muzeum Narodowego w Warszawie.
W powszechnym odbiorze, wielu jednak dla papieża w jego wersji nie ma litości.
Kalina o pomniku papieża
Jerzy Kalina doskonale wie, jakie reakcje wywołał swoją instalacją. Spodziewał się tego, nie jest zdziwiony takimi komentarzami, a nawet – jak mówi – cieszą go one, bo pokazują, że ludzie nie są obojętni.
– Nie mogę mieć żadnych pretensji, ani uwag w stosunku do takich interpretacji. Sztuka jest taka, że powstaje z wolnych wyborów i jest przyjmowana wolnym wyborem i wolną interpretacją. Mnie dziwi tylko, że nie ma takich protestów na jawne pogwałcenie godności symboli chrześcijańskich. Na ich poniewieranie – mówi naTemat.
Jest katolikiem. Wiadomo, że jego dzieło "Zatrute źródło” to reakcja na słynną instalację "La Nona Ora" Maurizia Cattelana z 1999 r., która przedstawiała Jana Pawła II przygniecionego meteorytem. I absolutnie – jak być może niektórzy ją odebrali – nie uderza w Kościół. Wręcz przeciwnie.
Kalina miał ją w głowie od 20 lat. Proces koncepcyjny realizacji rozpoczął się na przełomie roku. Bez dwóch zdań to dzieło jest inne niż wszystkie jego dotychczasowe dotyczące religii.
– Cattelan w większości swoich rzeźb i realizacji posługuje się sztuką religijnego kiczu i nie tylko religijnego. W ogóle kiczu. Ja w takiej konwencji nie pracuję. Niech pani mi pokaże chociaż jeden religijny kicz w moich realizacjach, które dotyczą sacrum. Tu wszyscy patrzą i mówią: O, a dlaczego tak, ale dowalił też Kościołowi. Nie. To nie jest żadne dowalanie ani Kościołowi, ani komukolwiek. Ja posługuję się stylistyką Cattelana. Odniosłem się do jego dzieła i wszedłem w jego konwencję – mówi.
Dlaczego zareagował na Cattelana
Dzieło Cattelana bardzo go zbulwersowało. Kilka razy wraca do niego w rozmowie: – Chodziło o to, żeby przypomnieć fakt z historii, kiedy w zastanej sytuacji politycznej zmagaliśmy się o miejsce Kościoła. Kiedy oczekiwaliśmy na dalszy ciąg ważnych przemian. I wtedy okazało się, że przyjeżdża artysta i w rocznicę 100-lecia Zachęty dziełem artystycznym jednoznacznie zabija papieża.
Mówi, że to był balast, który go uwierał: – Taka drzazga, która była we mnie. Dzięki tej realizacji pozbyłem się tego i mam satysfakcję, że dyrektor zgodził się na ryzyko. Bo to jest ryzyko pokazywać takie dzieło. Niejedna galeria współczesna tego nie zrobiłaby.
Różnica polega na tym, że Cattelan "zamknął" swoje dzieło w murach galerii, a "Zatrute źródło" wystawiono na dziedzińcu. – Gdyby ta instalacja była przed Zachętą, to Polacy bardzo szybko by ją roznieśli. Nie zdziwiłbym się, gdyby tu też nastąpiła próba zniszczenia.
Kalina i symbole religijne
Interpretacji jego dzieła było multum. Jak on ją tłumaczy? – Głaz jest wymierzony w zło. A symbolika koloru czerwonego ma w sobie najwięcej znaczeń w kraju i na świecie. Oczywiście krew jest najbliższa – odpowiada.
Jerzy Kalina mówi przede wszystkim o brutalnym nawiązywaniu do symboliki religijnej, o ludziach, którzy popierając lewicowe tendencje, dopuszczają się ich zbrukania.
– Widząc te ekscesy, te waginalia, które odbywały się na Nowym Świecie, zapytałem: czy ja muszę żyć w takiej barbarii? Nie muszę. Niech spróbują się odnieść do innych religii, zwłaszcza islamu, to postradają głowy. Jeśli nie wrócimy do przykazań i wrażliwości Jana Pawła II to pożegnamy się z krajem, który nazywa się Polska. Ja do końca będę się modlił do Krzyża, a nie do sierpa i młota.
O co walczy Jerzy Kalina
Niektórzy uważają, że za bardzo jako artysta poszedł w stronę polityki. – To bardzo zdolny człowiek. Nie do pominięcia w polskiej sztuce. Bardzo ceniłem go za Przejście we Wrocławiu. Ma świetne skrótowe myślenie. jak się chce w przestrzeni publicznej przyciągnąć uwagę widza, to trzeba wymyślić jakiś strzał. I on naprawdę to potrafi. Nie jestem jednak zwolennikiem tego, żeby polityka wchodziła w obręb sztuki – mówi naTemat Janusz Pastwa, artysta rzeźbiarz, jeden z wykładowców ASP.
– Przecież Kalina nie jest polityczną dziewicą – twierdził w rozmowie z "Newsweekiem" Mariusz Hermansdorfer, przyjaciel artysty i wieloletni dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu. – Wie, z czym to się je. I teraz mówienie, że chodziło mu o czystą pamięć i sztukę, nie brzmi wiarygodnie. Ten Smoleńsk już z nim zostanie.
– Ja nie walczę o władzę. Walczę o przywrócenie rangi obecności naszego Kościoła, naszej wiary, naszej religijności, naszego duchowego życia. Marzę i nawołuję, do tego, do czego nas nawoływał Jan Paweł II. A to nie jest polityka – odpowiada artysta.