W szpitalu w Toruniu parę dni temu zmarł na covid-19 70-letni mężczyzna. Fakt ten nie przeszedłby bez większego echa, gdyby nie jeden smutny szczegół. Mężczyzna zmarł, ponieważ nie znaleziono dla niego wolnego respiratora, a w tym czasie jego stan się pogorszył. Dodatkowo ważne informacje na temat okoliczności jego śmierci podała na Facebooku parafia, w której zostanie pochowany.
70-latek zakażony koronawirusem był leczony w szpitalu zakaźnym w Toruniu. Niestety mężczyzna zmarł w nocy z soboty na niedzielę. Jak poinformował TVN24 Janusz Mielcarek, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu, pacjent był w stanie ciężkim, z licznymi chorobami towarzyszącymi.
– W ocenie lekarza, który go prowadził, pacjent wymagał leczenia na oddziale intensywnej terapii. W wojewódzkim szpitalu w Toruniu dla pacjentów zakażonych koronawirusem są wydzielone dwa miejsca na oddziale intensywnej terapii, które w tym czasie były zajęte – wyjaśniał Mielcarek.
Szpital szukał miejsc w innych palcówkach w całym województwie. Niestety bezskutecznie. W międzyczasie stan 70-latka pogorszył się i mężczyzna zmarł. Trochę więcej na jego temat pisze parafia św. Katarzyny w Radzikach Dużych. Jak wynika z jej opisu na Facebooku, 70-latek był członkiem tej wspólnoty.
35-latka zamiast 70-latka?
"Pan Wojciech odchodził w samotności i niewyobrażalnym cierpieniu. Nikt z nas nie mógł mu w tym towarzyszyć. A przecież obdarzył nas swoją przyjaźnią i zdobył nasze zaufanie. Stał się dla nas kimś bliskim. Za wszystko dziękował, cieszył się z małych rzeczy, wniósł w nasze życie jasne promienie. Nie lekceważmy tego, co może niszczyć osoby, które kochamy. Oni naprawdę na to nie zasłużyli!" – napisała parafia.
Ale to nie wszystko, co można przeczytać w jej poście. Wynika z niego, że lekarze zdecydowali przyznać miejsce pod respiratorem w pierwszej kolejności 35-latce.
"Ostatni tydzień trwała walka lekarzy z chorobą Covid 19. Podawano leki pobudzające organizm do zmagania z wirusem, ale w ostatnich dniach zabrakło respiratora, dostępnego w okolicznych klinikach, aby odciążyć organizm. Miejsce w sali covidowej na Bielanach, zostało przyznane 35-letniej zakażonej kobiecie. Pani Doktor, łamiącym się głosem, informowała nas o tak podjętej przez lekarzy decyzji" – wyjawiła parafia.
Autor posta zaapelował także do wiernych oraz do wszystkich osób, które go czytają, żeby stosowali się do obostrzeń sanitarnych, nosili maseczki i utrzymywali dystans. Wszystko po to, żeby nie zakażać innych.