
Reklama.
Według informacji gazety, szpitale odmawiają nowoprzybyłym chorym podania leku na koronawirusa, bo zostały im jego ostatnie sztuki. Preparat był dostarczany do placówek medycznych raz w miesiącu. W lipcu i sierpniu to wystarczyło. We wrześniu przybyło jednak chorych i zapasy wyczerpały się przed końcem miesiąca.
– Mamy zasoby pozwalające wyłącznie na zakończenie rozpoczętych terapii – alarmuje Małgorzata Pawłowska, zastępca dyrektora ds. eksploatacji i rozwoju z Wojewódzkiego Szpitala Obserwacyjno-Zakaźnego w Bydgoszczy.
W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele innych szpitali z całego kraju. – Za każdym razem, jak się dodzwonimy do hurtowni, słyszymy, że nie mają, albo nie prowadzą obrotu lekiem. W jednej tylko zaproponowano nam sprowadzenie produktu marki Corovir 100 mg, Brucke Pharma jako import docelowy z Indii. Ale to potrwa od trzech do sześciu tygodni. Nie wiemy, co zrobić – zaznacza pracownik jednego ze szpitali zakaźnych.
Remdesivir trafia do Polski w ramach comiesięcznych unijnych transz. Jedna dostawa obejmuje 3 tys. dawek leku. Początkowo w zupełności to wystarczyło, ale w obliczu wzrostu liczby chorych w szpitalach pojawiają się niedobory preparatu. Kolejna dostawa ma zostać przesłana do placówek do 11 października. Resort zapewnia, że od listopada dostępność leku powinna się poprawić.
Od początku pandemii w Polsce koronawirusa wykryto już u ponad 100 tys. osób. W niedzielę MZ poinformowało, że w szpitalach przebywa obecnie 2 977 chorych na COVID-19.
źródło: Dziennik.pl