W wywiadzie z "Rzeczpospolitą" minister zdrowia Adam Niedzielski przyznał, że resort rozważa wprowadzenie nowych obostrzeń, zwłaszcza w czerwonych strefach. Jednocześnie zapewnił, że nie dojdzie do kolejnego lockdownu.
Już na początku wywiadu Niedzielski potwierdził, że niedługo mogą pojawić się nowe restrykcje. – Nie wykluczam scenariusza, że powiaty w strefie czerwonej będą odczuwać jeszcze bardziej dotkliwe obostrzenia, bo taka jest logika konstrukcji samych stref – wyjaśnił.
O jakie obostrzenia chodzi? Niedzielski powiedział, że resort zdrowia obserwuje "narzędzia, jakie pojawiają się na arenie międzynarodowej". Jako przykład podał wprowadzony niedawno nakaz zamykania lokali gastronomicznych o godz. 22 w czerwonej strefie.
– Ktoś zauważy, że mało kto jada o tej porze, ale o to właśnie chodzi. Wieczorami lokale gastronomiczne to często tzw. imprezownie. Okazuje się niejednokrotnie, że bary czy puby są wykorzystywane do obchodzenia zakazu działalności klubów i dyskotek – po godz. 22 puszcza się w nich muzykę i organizuje imprezę – wytłumaczył Niedzielski.
Zaznaczył jednocześnie, że nie ma mowy o ponownym zamrożeniu gospodarki z powodu koronawirusa. – Lockdown rozumiany jako zamknięcie totalne w skali całego kraju, powrót do sytuacji z przełomu zimy i wiosny, nie jest rozważany – zapewnił minister.
Poinformował też, że szkoły i przedszkola w czerwonych strefach nie będą masowo zamykane. Decyzje o tymczasowym zawieszeniu zajęć mogą być podejmowane jedynie w pojedynczych placówkach – tam, gdzie pojawią się zakażenia.
Obecnie w czerwonej i żółtej strefie znajduje się aż 51 powiatów. Dodatkowe obostrzenia obowiązują m.in. w Trójmieście, Rzeszowie czy Szczecinie. W ostatnim komunikacie MZ wśród miast zagrożonych dołączeniem do którejś ze stref znalazła się Warszawa.