
REKLAMA
O tym, że Polacy kupują szczepionki w Czechach i Niemczech słyszałam nawet w polskich aptekach. Na zasadzie domysłów, że tak jest, bo ktoś gdzieś kiedyś o tym powiedział. Takie głosy pojawiają się też w internecie. Jak wygląda sytuacja? Postanowiliśmy sprawdzić. I u naszych sąsiadów, ale też w innych krajach.
I od razu powiedzmy, że nie jest tak różowo, jak mogłoby się wydawać. Nie jest tak, że szczepionki dosłownie tam zalegają i są dostępne dla wszystkich, wystarczy przyjść do apteki. Bo tak nie jest chyba nigdzie.
Czy w Czechach można kupić szczepionki
W Czechach, w przygranicznym Nachodzie i Czeskim Cieszynie, nie znalazłam ani jednej apteki, gdzie byłaby choć jedna sztuka. Farmaceuci tłumaczyli, że tam szczepionki przeciwko grypie trafiają do szpitali, do lekarzy – Możliwe, że któreś apteki je mają. Tego nie wiem. Ale na ogół w aptekach nie ma teraz szczepionek. One trafiają do lekarzy – zastrzega od razu pracownica apteki w Czeskim Cieszynie.W Nachodzie: – Szczepionek nie ma, choć czeski rząd zamówił ich o 20 proc. więcej niż w ubiegłym roku. Moja apteka nie widziała w tym sezonie ani jednej, ale słyszałem o innej, w której było 30 sztuk. Każdego dnia pyta o nie 5-10 osób. Tylko, że u nas szczepionki trafiają głównie do lekarzy, apteki otrzymują ich bardzo mało. Pacjent chce się zaszczepić, idzie do lekarza i od razu u niego dostaje szczepionkę.
Tyle że jak zaraz dodaje pracownik apteki, lekarze też teraz odczuwają braki. – Zaczęli szczepienia od starszych, schorowanych osób. Teraz słyszymy, że nie mają szczepionek. Myślę, że jest podobnie jak w Polsce. Może w zachodnich krajach jest inaczej? – mówi.
Według doniesień czeskich mediów, do połowy października na rynek miało tu trafić 850 tys. szczepionek.
Skąd zatem pogłoski, że Polacy kupują szczepionki w Czechach? – Tak było w ubiegłym roku. Wtedy szczepionek było dużo i w mojej aptece też były. Polacy też przyjeżdżali –słyszę. W tym roku, jak wynika z rozmów, raczej mogła to być kwestia szczęścia.
W Görlitz Polacy wykupili
Zupełnie inaczej wydaje się być, że jest w niemieckim, przygranicznym Görlitz. Telefon do pierwszej apteki i od razu zaskoczenie.– Wcześniej zamówiliśmy 100 sztuk, ale nie przypuszczaliśmy, że będzie aż tak duże zapotrzebowanie ze strony Polaków. Ale gdy już wiedzieliśmy, co się dzieje, że jest tak duże zainteresowanie, próbowaliśmy zamówić 2 tys. sztuk. Niestety, było już za późno i tych 2 tys. nie otrzymamy. Jakąś ilość dostaniemy, ale nie wiemy ile – mówi naTemat Grażyna Ewa Smołuch z apteki Bären w niemieckim Görlitz.
100 sztuk szczepionek rozeszło się w jeden dzień. – W życiu byśmy nie przypuszczali, że tak będzie. Polacy dzwonili, pytali. Mówiliśmy, że szczepionka jest, wtedy prosili, żeby odłożyć. I tak się wszystko sprzedało – dodaje nasza rozmówczyni.
Zresztą, niektórzy w internecie również zwrócili na to uwagę.
"Pytałem mailem w niemieckich aptekach reklamujących się, że obsługują po polsku i zarezerwowałem w Görlitz (...). Szczepionka była też w Gubinie i Berlinie" – pisał 1 października Krzysztof Król.
Szczepionka na receptę z Polski, na 100 proc. kosztuje w Niemczech 22,5 euro. Wykupili ją Polacy nie tylko z przygranicznych miejscowości. - Cała Polska do nas dzwoniła. Częstochowa, Rzeszów, Kraków. Warszawa to 90 proc. zamówień. A potem przyjeżdżali po odbiór. Mamy jeszcze drugą aptekę i tam była taka sama sytuacja - mówi Grażyna Ewa Smołuch. Dodaje, że osoby, które dzwoniły, mówiły, że szukały też szczepionek w Czechach, ale tam nie kupiły.
Tak było dwa tygodnie temu. Teraz czekają na kolejne zamówienie. – Gdy zamawiamy, otrzymujemy pismo zwrotne, czy dostaniemy szczepionki, czy nie. Otrzymaliśmy informację, że dostaniemy. Tylko nie wiemy kiedy i jakie szczepionki. Ale są jeszcze szczepionko donosowe dla dzieci od 2 do 17 roku życia. Tych ludzie nie zamawiają, nie rozumiem dlaczego. One są droższe, kosztują 35 euro. Cały czas są dostępne – słyszę.
Niemcy nie kupują szczepionek w aptekach
Farmaceutka nie ukrywa, że szczepionki zamówili właśnie głównie z myślą o Polakach. – Wydaje mi się, że tak może być w aptekach przy granicy, a im dalej w głąb Niemiec raczej nie. Tam być może apteki mają po jednej, dwie sztuki na wszelki wypadek. Skoro nikt nie kupuje, to po co mają zamawiać? – mówi.Podkreśla, że Niemcy nie kupują szczepionek w aptekach. – Szczepionki kupuje lekarz i od razu, na miejscu, szczepi. Pacjent bez względu na to, czy ma 30 lat, czy 65, płaci za nią 5 euro. Najpierw gwarantują szczepienia pacjentom zagrożonym. W tym roku Niemcy zakontraktowały 25 mln szczepionek. W ubiegłym roku było ich ok. 15 mln – mówi.
Ile szczepionek zamówiły inne kraje?
Szczepionki dostarczane są stopniowo, jeszcze nie wszędzie dotarły. Wiadomo, że w tym roku zainteresowanie jest większe.Jak jest w innych krajach? Na Słowacji szczepionki miały pojawić się w październiku. Minister zdrowia Marek Krajčí zapowiedział, że będzie ich 240 tys., podobna liczba jak w ubiegłym roku. Do tej pory przeciwko grypie szczepiło się tu. ok. 4 proc. populacji.
Na Węgrzech szczepionka przeciwko grypie ma być dostępna od połowy października. Na rynku ma pojawić się 1,3 miliona sztuk - w tym roku szczepienia mają być bezpłatne. – Ponad 39 tys. pracowników służby zdrowia i 8,9 tys. pracowników opieki społecznej już zostało zaszczepionych – podała rzeczniczka węgierskiego rządu Alexandra Szentkiralyi.
We Francji rząd zamówił o 30 proc. szczepionek więcej niż wcześniej. W Wiedniu zamówili 400 tys., co ma wystarczyć dla 25 proc. mieszkańców. A szczepić można się w specjalnym tramwaju.
A w małej Estonii – 153 tysiące. Tu już się pojawiły w aptekach, ale też słychać głosy, że w tym roku zapotrzebowanie może być większe.