Koronawirus: powikłania u bezobjawowych? Prof. Andrzej Fal wyjaśnia.
Prof. Fal twierdzi, że u osób przechodzących infekcję bezobjawowo też mogą występować powikłania. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
REKLAMA
– Brak objawów choroby COVID-19 wcale nie eliminuje średnioterminowych, czyli pojawiających się po dwóch, trzech, czterech miesiącach powikłań, które są najprawdopodobniej przewlekłymi stanami, które mogą powoli prowadzić do inwalidyzacji osoby. Być może nie w ciągu roku, ale po trzech, pięciu latach – zaalarmował Andrzej Fal.
Lekarz powiedział też, o jakie powikłania może chodzić. – To są zwłóknienia np. płuc po burzy cytokinowej. Obserwujemy to także u pacjentów w naszym szpitalu. Na razie nie wiemy jeszcze, czy te zmiany są trwałe i progresywne, czy tymczasowe – wyjaśnił, zaznaczając, że COVID-19 jest chorobą nie do końca zbadaną, więc ciężko o ocenę jego długoterminowego wpływu na organizm.
Naukowcy i lekarze właściwie od początku pandemii informują o możliwych długoterminowych skutkach zakażenia koronawirusem. Zwykle, podobnie jak Fal, mówią głównie o problemach z płucami i sercem, ale pojawiają się też doniesienia o bardziej nietypowych powikłaniach. Przykładowo – jedno z amerykańskich czasopism medycznych opisało przykład mężczyzny, który po przebyciu zakażenia miał problem, jak to zgrabnie ujęła w swoim tekście Monika Piorun, „poniżej pasa”.
Doniesienia o ewentualnych powikłaniach mogą niepokoić, bo wszystko wskazuje na to, że infekcję przejdzie naprawdę spora część społeczeństwa. Od początku pandemii w Polsce wykryto ponad 125 tys. zakażeń, jednak eksperci twierdzą, że w rzeczywistości mogło być ich nawet dziesięć razy więcej.