Krakowski matematyk prof. Tomasz Szemberg w rozmowie z Interią przedstawił nowy model rozwoju epidemii swojego autorstwa. Ta symulacja to czarny scenariusz. Wynika z niej, że dziennie umierać może 300-400 zakażonych, a w czerwcu liczba ofiar przekroczy 80 tys.
W swoich wyliczeniach Szemberg założył sytuację, w której rząd nie podejmuje żadnych zdecydowanych działań, jak np. kolejny lockdown. – Gdyby tak było cały czas, bez żadnych niespodziewanych czynników, model prowadzi nas do granicy 80 tys. zgonów do czerwca. Będą dni, w których zanotujemy od 300 do 400 zgonów – wytłumaczył matematyk.
Odniósł się też do perspektywy najbliższych tygodni. – Mamy podwojenie co tydzień. I tego wyhamować się nie da, bo nie można tego zrobić działaniami ad hoc. Można łatwo wyliczyć, że na koniec tygodnia będzie 10 tys., a na koniec miesiąca 20 tys. wykrytych przypadków – powiedział.
Jego zdaniem szczyt zakażeń ma przypaść na przełom grudnia i stycznia. Ale i tu jest haczyk. Model zakłada bowiem, że mniej więcej wtedy epidemia zacznie wyhamowywać ze względu na nabycie odporności przez sporą część społeczeństwa. A przecież w tym momencie nie jest powiedziane – co zaznacza sam naukowiec – że zakazić nie można się drugi raz.
Szemberg przygotował już podobny model w kwietniu. Wtedy jego symulacja też była pesymistyczna, ale na szczęście się nie sprawdziła. – Mieliśmy znacznie mniejszą wiedzę. Mój model określał stan ówczesny. Nie przewidywał np. lockdownu, który miał kolosalne znaczenie w wyhamowaniu epidemii – wyjaśnił profesor.
We wtorek MZ poinformowało o drugim najwyższym przyroście zakażeń od początku pandemii. Odnotowano ponad 5 tys. nowych przypadków koronawirusa. Zmarły 63 osoby, u których wykryto infekcję.