Młoda Amerykanka umówiła się na randkę przez Tindera, która zakończyła się dla niej tragicznie. Została brutalnie zamordowana, a jej ciało poćwiartowano i rozrzucono w workach na śmieci na polu. W toku śledztwa wyszło na jaw, że jej oprawcy należeli do "seksualnego kultu", który zajmował się "czarną magią".
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
54-letni Aubrey Trail oraz jego 26-letnia partnerka Bailey Boswell zostali uznani winnym zabójstwa 24-letniej Sydney Loofe. Oboje czekają na wyrok - grozi im dożywocie lub nawet kara śmierci. O sprawie "Morderców z Tindera" pisałem już w naTemat. Z przesłuchań wynika, że para tworzyła seksualną sektę, która rekrutowała kobiety w trudnej sytuacji finansowej.
Para przyszłych morderców wyszukiwała kobiety na Tinderze i płaciła im za seks
24-latka została zamordowana w listopadzie 2017 roku. To nie było zwykle zabójstwo, o ile w ogóle możemy w takich kategoriach traktować ten potworny czyn. Okazało się, że przed Sydney Loofe para uwiodła i zdominowała trzy inne kobiety. Zeznawały w charakterze świadków, a relacje na portalach stacji FOX 42 i News Channel Nebraska pokazują bulwersujące praktyki sekty.
Pierwsza z kobiet opowiedziała o narzuconych przez przywódców zasadach, które obowiązywały w ich domu:
- członkinie sekty musiały chodzić po mieszkaniu nago - tylko Trail mógł nosić ubrania
- miała zakaz spotykania się z innymi mężczyznami
- musiała prosić Traila o pozwolenie na pójście do toalety i o jedzenie
- musiała się "meldować" Trailowi co trzy godziny - smsowo lub przez telefon
- musiała ciągle relacjonować, co robi - oprócz momentów, gdy spała
- za nie przestrzeganie zasad groziła surowa kara
Kiedy raz spóźniła się o 40 minut z meldunkiem, została skatowana pejczem po pośladkach. Innym razem poskarżyła się Boswell, że seks z Trailem był bolesny. Gdy się o tym dowiedział, zawiązał jej pasek na szyi i zaczął dusić. – Jeśli masz jakiś problem, to przyjdź z nim do mnie i bądź lepszą dz***ą – mówił jej i luzował jej pas tylko na hasło "Tak, tatusiu".
"Wampir" i "królowa czarownic" byli przywódcami niewielkiej sekty
Boswell na Tinderze używała fałszywego imienia. Tak wynika z zeznań drugiej kobiety. Umówiła się z nią na randkę, na której opowiedziała jej o swoich problemach finansowych. Boswell zaoferowała jej pomoc przy ich biznesie - parali się handlem antykami. Po randce, odwiozła ją nawet do domu.
Na samym początku uprawiała tylko seks z Boswell - Trail z kolei na to patrzył. Ostatecznie i tak skończyła z nimi w relacji BDSM - miała za to dostawać 2000 dolarów tygodniowo. I podobnie jak pierwsza z kobiet - także musiała przestrzegać panujących w domu zasad i również ponosiła kary za ich łamanie. Jednak podobało jej się to, że "ktoś się nią opiekuje".
Para tworzyła "sabat", Boswell nazywała się "królową czarownic", a Trail próbował przekonywać, że jest "wampirem" i potrafi czytać w myślach. Takie rzeczy są rzekomo możliwe po swoim pierwszym zabójstwie. – By zdobyć swoją moc, musisz wessać ostatnie tchnienie – mówił. Kobieta "nie kupowała tego". Bała się, że to ona ma być ofiarą i opuściła ich szeregi.
Trzecia z kobiet też zeznała, że dołączyła do "kultu czarownic" przez popularną aplikację randkową. Boswell obiecała jej, że Trail nie będzie się angażować seksualnie. – Nie podobają mi się mężczyźni i dałam jej to do zrozumienia. Byłam jednak na to otwarta i zaintrygowana – zeznała w sądzie. Dodała, że Boswell lubiła patrzeć na cierpienie i kazała krzyczeć partnerkom z bólu w czasie seksu - wtedy szybciej osiągała orgazm.
Oczekiwano od niej, że porzuci pracę oraz pomoże przy morderstwie dziewczyny. Odparła im, że "to nie jest w porządku". Wtedy zagrozili śmiercią jej, jej rodzinie i kotom. Było to niedługo przed zabójstwem Loofe. Rankiem 17 listopada 2017 roku (Loofe poszła na randkę 15 listopada) miała panować dziwna atmosfera i para była wyraźnie "spięta". Korzystali z jej auta i nocowali w hotelu. Po kilku dniach Boswell powiedziała jej, że już nie musi się martwić o morderstwo, bo dowiodła swojej wartości.
"Orgazmiczne pragnienie torturowania i zabójstwa"
Przywódcy sekty marzyli, by kogoś zamordować od dawna - ciągle mówili o torturach, zabijaniu, mrocznych rytuałach i czarnej magii. Sydney Loofe była niewinną ofiarą, którą również znaleźli na Tinderze. Pracowała jako kasjerka w domu towarowym w Lincoln w stanie Nebraska.
Została uduszona przedłużaczem. Trail zarzekał się, że to był wypadek w czasie "zabawy seksualnej", w której brała udział również Boswell. Wcześniej zapłacili Loofe 5. tysięcy dolarów za udział w ich "fantazji seksualnej". Nie zadzwonił po pomoc, bo obawiał się, że nikt mu nie uwierzy. Ciało Sydney Loofe znaleziono 19 dni później - w 14 workach. Zostały rozrzucone na polu.
– Pani Loofe została rozczłonkowana i wyrzucona jak śmieci – powiedział w czasie mowy końcowej zastępca prokuratora generalnego Nebraski Mike Guinan. – Ta sprawa dotyczy orgazmicznego pragnienia torturowania i zabijania – powiedział.
– To nie miało tak wyglądać, nie chciałem jej śmierci – twierdził Trail. Zażądał dla siebie kary śmierci. – Życie za życie, takie mam zasady. Powinienem umrzeć, proszę o wyrok śmierci. Chcę sprawiedliwości dla Sydney Loofe – mówił w 2018 roku.
Był tak zdesperowany, że sam próbował odebrać sobie życie. Na sali sądowej wbił sobie długopis w gardło, ale został uratowany. Krzyczał przy tym, że "Bailey jest niewinna i przeklinam was wszystkich". Boswell także twierdziła, że nie miała nic wspólnego z morderstwem. Sąd orzekł w zeszłym tygodniu inaczej.
Kary śmierci dla Traila i Boswell są bardzo prawdopodobne
O ile Trail został uznany winnym morderstwa trzeciego stopnia (czyli takie pomiędzy nieumyślnym spowodowaniem śmierci a zabójstwem z zamiarem ewentualnym), o tyle Boswell została oskarżona o morderstwo pierwszego stopnia (czyli takie z zimną krwią), spisek w celu popełnienia morderstwa i niewłaściwe pozbycie się ludzkich szczątków.
Kamery uchwyciły ich kupujących razem piłę, która posłużyła do rozczłonkowania zwłok. Monitoring nagrał też samą Boswell, kiedy w markecie zaopatrywała się w worki na śmieci, a także wybielacz i detergent służący do uprzątnięcia miejsca zbrodni. Zakupy zostały zrobione przed zabójstwem Sydney Loofe.
Na końcowy wyrok przyjdzie nam jeszcze poczekać. Aubrey Trail może go usłyszeć jeszcze w grudniu. Na razie nie ma ustalonej daty ogłoszenia wyroku dla Bailey Boswell. Jeśli zostanie skazana na karę śmierci, będzie pierwszą kobietą w Nebrasce, która straci życie w ten sposób.