W niedzielę odbywają się kolejne protesty przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Tym razem Polacy wyrażają swój sprzeciw w świątyniach. Pojawiają się też informacje o zniszczonych elewacjach kościołów.
"Kocham mojego męża bo zawsze mnie wspiera i zawsze stoi po stronie kobiet. Dzisiaj zostawiliśmy więc #SłowoNaNiedzielę w kościele św. Jakuba w Toruniu, w którym braliśmy ślub 17 lat temu" – przekazała posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus.
To tylko część szerszej akcji, którą na niedzielę zaplanował Ogólnopolski Strajk Kobiet. "Weź nasz banknot, idź do kościoła i wrzuć na tacę! Nie chcesz wchodzić do środka - przyklej plakat na zewnątrz! Chcesz/ możesz napisać/ powiedzieć/ zrobić coś innego - działaj!" – zachęcali organizatorzy. Na efekty nie trzeba było długo czekać.
Protestującym starają się utrudnić życie narodowcy. "Dzisiaj Koledzy ze Straży Marszu Niepodległości chronią kilka warszawskich kościołów przed zapowiadanymi profanacjami ze strony satanistycznej lewicy" – poinformował Robert Bąkiewicz, szef Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.
Przedstawiciele Strajku Kobiet poinformowali, że jedna z ich koleżanek została pobita. Do zdarzenia miało dojść w kościele przy Świętojańskiej w Warszawie.
Manifestanci pojawiają się przed kościołami z transparentami, które są wyrazem sprzeciwu wobec działań władzy. Na murach wielu świątyń pojawiły się napisy "Aborcja jest ok" czy "Piekło kobiet". Większy protest obywa się pod kościołem Świętego Krzyża w Warszawie.
W sieci pojawiło się nagranie, jak jedna z aktywistek próbowała wejść do warszawskiego kościoła z transparentem. Nie została jednak wpuszczona, bowiem wejścia były blokowane przez narodowców.
Przypomnijmy, że protesty w obronie praw kobiet odbywają się od 22 października w całym kraju. Ma to związek z decyzją Trybunału Konstytucyjnego, który uznał za niekonstytucyjne przepisy, pozwalające na przerywanie ciąży w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu.