Szachy, psychotropy i seksizm. "Gambit królowej" to pozornie typowa opowieść o młodej, utalentowanej szachistce, której celem jest tytuł arcymistrzyni. Jednak im dalej w las, tym okazuje się, że nowy miniserial Netflixa – w którym pojawia się Marcin Dorociński – to dzieło wyjątkowe: świetnie napisane, wybitnie zagrane, wciągające do końca.
Jak przedstawić na ekranie szachy, żeby... nie były nudne? Gracze i szachowi miłośnicy pewnie się oburzą, ale powiedzmy to wprost: szachy w większości nużą tych, którzy a) w ogóle się na nich nie znają, b) w życiu nie obejrzeli ani jednej rozgrywki, c) są do nich uprzedzeni. A szkoda.
Jednak miniserial Netflixa "Gambit królowej" – oparty na powieści amerykańskiego pisarza Waltera Tevisa z 1983 roku pod tym samym tytułem – pokazuje szachowe rozgrywki tak, że zaintrygują nawet tych, którzy nie odróżniają hetmana od gońca. Dynamika, tempo, emocje – gra w szachy urasta tutaj do trzymającego w napięci thrillera. Siedzisz na krańcu fotela, nawet jeśli zupełnie nie rozumiesz, co właściwie robią wcielający się w szachistów aktorzy.
"Gambit królowej" zresztą na szachach wcale się nie zatrzymuje. Mimo że to one są głównym bohaterem miniserialu Netflixa z Anyą Taylor-Joy i Marcinem Dorocińskim, to na dalszy plan wysuwają się tak palące kwestie, jak uzależnienie, samotność, seksizm czy rasizm. Niby wpisane w lata 50. i 60., w które dzieje się akcja, ale tak bardzo uniwersalne. A to wszystko czyni z amerykańskiej produkcji dzieło iście mistrzowskie.
Szachy, geniusz i szaleństwo
"Gambit królowej" to pozornie typowa historia o drodze do sukcesu. Niewesołe dzieciństwo, osobiste problemy i tor przeszkód, który w rezultacie prowadzi do upragnionego zwycięstwa. W tym wypadku do tytułu arcymistrzyni szachowej, o której marzy Beth Harmon, młoda kobieta z problemami i geniusz szachowy.
Pierwszy odcinek, który przedstawia dzieciństwo Beth, może niektórych odstraszyć – serial zapowiada się na sentymentalną biografię geniusza. 8-letnia dziewczynka musi zamieszkać w sierocińcu. To tam po raz pierwszy poznaje smak samotności i psychotropów. Oba te smaki będą towarzyszyć jej przez długie lata.
Dzięki woźnemu pracującemu w domu dziecka Beth poznaje miłość swojego życia: szachy. Szybko okaże się, że dziewczynka to geniusz, a sama bohaterka zda sobie sprawę, że łatwiejsza jest dla niej nawet najtrudniejsza szachowa rozgrywka, niż życie samo w sobie. W szachach wszystko jest logiczne, można zaplanować swój ruch. Życie to chaos, w ludzkich emocjach nie ma żadnej logiki, a bez leków psychotropowych i alkoholu nie sposób przeżyć dnia.
Beth chce jednak za wszelką cenę zostać arcymistrzynią, a miniserial pokazuje jej ciężką drogę: wyczerpujące rozgrywki, potyczki z przeciwnikami, niezrozumienia otoczenia. Beth jest geniuszem, ale czasami ponosi klęskę i upada na dno: a to przez swoje uzależnienia, a to przez cięty język. W końcu geniusz i szaleństwo – jak dobrze wiemy z biograficznych filmów – idą ze sobą w parze.
Marcin Dorociński w serialu Netflixa
Po pierwszym odcinku atmosfera sie zagęszcza, historia komplikuje, a na ekranie ma szansę zabłyszczeć Anya Taylor-Joy. Brytyjska aktorka narobiła już szumu swoimi świetnymi rolami w filmach "Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii" i "Emmie", a prestiżowe nagrody są dla tej utalentowanej, intrygującej 24-latki tylko kwestią czasu. W "Gambicie królowej" Taylor-Joy potwierdza swój kunszt: jest absolutnie doskonała i trudno oderwać od niej wzrok.
To między innymi dzięki Taylor-Joy miniserial Netflixa ogląda się tak fantastycznie, a 7 odcinków połyka się w dwa wieczory. Aktorka zgrabnie przechodzi od genialnej szachowej rozgrywki to ataku szaleństwa, a w jej wielkich oczach odbija się cały kalejdoskop emocji, z których Beth nie potrafi sobie poradzić, a które czynią z "Gambita królowej" ucztę dla widzów.
Taylor-Joy partnerują intrygujące postaci, jak nonszalancki szachista Benny Watts (Thomas Brodie-Sangster) czy jej przyjaciółka Jolene (Moses Ingram), która w swoim młodym życiu aż za dobrze poznała już smak rasizmu. W serialu w malej, ale ważnej roli – głównego przeciwnika Beth, Rosjanina Wasilija Borgowa – możemy także podziwiać Marcina Dorocinskiego. Borgow to maszyna wyszkolona do wygrywania, ale tylko on nie lekceważy niepozornej Harmon.
Seksizm w świecie szachów
Co różni szachistów Wattsa i Borgowa od szachistki Beth Harmon? Są mężczyznami. "Gambit królowej" nie ukrywa, ze bohaterce byłoby łatwiej, gdyby nie była kobietą albo gdyby żyła w innych czasach. Beth na każdym kroku doświadcza seksizmu, a rasizm i klasizm depczą mu po piętach.
Fani serialu "Wspaniała pani Maisel" dostrzegą tu dużo wspólnych motywów – w obu przypadkach mamy walkę ambitnej kobiety z konserwatywnymi latami 50. i 60. Trudno
w nich o szacunek, gdy nosisz biustonosz. Jednak Beth, tak samo jak Midge, nie zamierza się poddawać.
"Gambit królowej" niestety momentami zbacza w stronę amerykańskiej mantry "razem zwyciężymy". Trudna historia Beth jest w rezultacie optymistyczna, jednak niesztampowa i laurkowa. To wszystko nie tylko dzięki intrygującej bohaterce, ale również świetnej realizacji: doskonałym zdjęciom, muzyce z epoki i zaprezentowaniu szachowych rozgrywek w dynamicznej, emocjonującej. To serial niezwykle stylowy, ale również przekorny, który nie boi się puszczać oczka do widza.
Dlatego nawet jeśli nie jesteście fanami szachów, dajcie szansę miniserialowi Netflixa. Warto, bo to jeden z najlepszych seriali, które możemy oglądać w netflixowej bibliotece. A na obecne czasy będzie jak znalazł: i wciągnie, i poprawi humor, i przypomni, żeby się nie poddawać. Zwlaszcza jeśli jesteś kobietą w męskim świecie.