Mateusz Morawiecki zabrał głos ws. protestów w obronie praw kobiet w Polsce. Premier zaapelował o uspokojenie sytuacji i zapowiedział, że nie będzie tolerancji dla żadnych aktów agresji. Tłumaczył też, co jego zdaniem oznacza wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji.
– Warto zadać sobie pytanie, o co toczy się spór? Czy jest to spór o prawo do życia dzieci z zespołem Downa, czy spór o niczym nieskrępowaną aborcję? – zastanawiał się Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej.
Premier zaapelował, by "każdy, dla kogo dobro Rzeczpospolitej jest wartością, starał się doprowadzić do uspokojenia sytuacji". – Akty wandalizmu są niedopuszczalne. Nie ma przyzwolenia na ataki na kościoły. Wykluczamy wszelką agresję w życiu publicznym – podkreślił.
– Sytuacja zagrożenia życia dla kobiety nie jest objęta tym wyrokiem. Dramaty, które przeżywają kobiety, kiedy dowiadują się o poważnych chorobach genetycznych swojego płodu są niewyobrażane. Kobiety nie powinny być zmuszane do aktu heroizmu – wyjaśniał szef rządu.
Dalej Morawiecki odniósł się do kwestii badań prenatalnych, które – jak zauważył – w ostatnich 3-4 latach zostały rozszerzone. – Jest nim poddanych 40 proc. więcej kobiet niż w 2015 r. Będę zalecał badania prenatalne dla wszystkich kobiet – przekonywał.
– Prawo wyboru jest kwestią fundamentalną. Żeby ją zrealizować, trzeba żyć. Ten kto nie żyje, nie może realizować wolności wyboru. Jest ograniczona podstawowym prawem do życia. (...) Będziemy z ogromną troską podchodzić do wszystkich kobiet – dodał.
Polityk zwrócił uwagę, że protesty odbywają się w czasie epidemii koronawirusa, co stanowi zagrożenie. – Apeluję też do milionów milczących rodzin polskich, które z troską pochylają się nad każdą sprawą i proszę o to, żeby mądrość milczącej większości zwyciężyła, żeby nie doprowadzić do eskalacji tego sporu – przekazał.