Strajk Kobiet opublikował dane zwolenników ruchu anti-choice.
Strajk Kobiet opublikował dane zwolenników ruchu anti-choice. Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta
Reklama.
W mediach pojawiali się ostatnio tacy komentatorzy, którzy uważali, że przekroczeniem granicy przez uczestników protestów ws. zaostrzenia prawa aborcyjnego, było wchodzenie na msze do kościołów. Byli w błędzie. Strajk Kobiet opublikował we wtorek w sieci dane adresowe Kai Godek, Bartłomieja Wróblewskiego, Roberta Bąkiewicza i Krystyny Pawłowicz.
Do tej pory protestujący skupiali się na wyrażaniu swoich postulatów i drobnych wykroczeń, ale bezpośrednie kierowanie agresji tłumu na konkretne osoby, ujawnianie danych osobowych, stalking, zastraszanie to nowość, z którą wcześniej bardzo rzadko mieliśmy do czynienia. To bardzo radykalne jak na formę prowadzonych obecnie protestów.
Strajk Kobiet opublikował listę na Instagramie, a pojedyncze adresy zamieścił na Twitterze. Po kwadransie Twitter zareagował i ukrył dane zawarte w poście. Niemniej protestujący wykorzystali już informację z adresem Krystyny Pawłowicz, bo część z nich się tam zebrała i manifestuje swoje prawa.

Rada Strajku Kobiet

Wcześniej tego dnia Strajk Kobiet zwołał konferencję prasową, na której wezwał rząd do dymisji oraz zaapelował do wszystkich protestujących osób, by w piątek przyjechały do Warszawy i wzięły udział w wielkim proteście.
– Powołujemy radę konsultacyjną, by posprzątać po PiS–ie – powiedziała Marta Lempart. W skład Rady Strajku Kobiet mają wejść eksperci (osoby kierujące się wiedzą naukową) i ci politycy, którzy latami wspierali obywateli w protestach przeciw rozmontowywaniu demokracji.
– To mają być ludzie, którzy robią rzeczy, którzy poświęcają swój czas, mają Polskę w sercu – zaznaczyła Lempart.