Marcin Najman tak bardzo przejął się tym, co zobaczył w telewizji, że z miejsca ruszył do akcji. A konkretnie pojechał... bronić Jasnej Góry. Na miejscu był jednak bardzo zaskoczony.
Zawodnik MMA swój filmik opublikował we wtorek wieczorem. Musiał być jednak mocno zaskoczony, bo kiedy zajechał na miejsce, nie zobaczył ani jednego "agresora". – To jest jedna wielka prowokacja. Ludzie, przecież tu nikogo nie ma. Nikt nie atakuje Jasnej Góry, co wy p******cie za głupoty! Wy tylko podsycacie nastroje, nic więcej – dodał.