Przedstawiciele Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur działającego przy RPO przeprowadzili wizytację w komendzie przy ul. Wilczej 21. Udało im się porozmawiać z trzeba zatrzymanymi uczestnikami protestów. Relacja jednego z nich wskazuje, że na komendzie przeszedł piekło.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
"Jeden z zatrzymanych mężczyzn miał na ciele liczne ślady obrażeń (m.in. twarzy, okolic gardła, rąk i nóg). Jego stan higieniczny i psychiczny był bardzo zły. Mężczyzna był roztrzęsiony, w rozmowie z przedstawicielem KMPT płakał" – to fragment opisu, jaki znalazł się na stronach RPO.
Przedstawiciele Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur złożyli w komendzie przy Wilczej w Warszawie niezapowiedzianą wizytę po jednym z ostatnich protestów. "Jej celem było zbadanie sposobu traktowania osób zatrzymanych przez policję po protestach przeciwko decyzji Trybunału Konstytucyjnego o zaostrzeniu prawa aborcyjnego" – wyjaśniono.
Sprawdzono dokumentację i przeprowadzono rozmowy z trzema zatrzymanymi. Relacja jednego z nich jest szokująca. Jak opowiadał, po zatrzymaniu został pobity w radiowozie przez policjantów.
Mężczyzna twierdzi, że funkcjonariusze skuli mu ręce z tyłu kajdankami, rzucili go na podłogę pojazdu i bili przez ponad godzinę. Zatrzymany miał być duszony, kopany po nogach i bity pięściami w skórzanych rękawiczkach.
W protokole zatrzymania policjanci zapisali, że mężczyzna nie żąda kontaktu z adwokatem, radcą prawnym oraz z osobą najbliższą. Sam zainteresowany zapewnił, że to nieprawda. Twierdzi, że odmówiono mu kontaktu z pełnomocnikiem, mimo iż miał kontakt do radcy prawnego, a w rozmowie z przedstawicielem KMPT wielokrotnie wymieniał jego nazwisko. Nie poinformowano również o zatrzymaniu wskazanej przez niego osoby najbliższej.
W policyjnym protokole nie było podpisu zatrzymanego. Pojawiła się natomiast adnotacja policjanta, że zatrzymany odmówił podpisania dokumentu.
Zatrzymany mężczyzna złożył oficjalną skargę na postępowanie funkcjonariuszy. Będzie ona poddana analizie w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Przedstawiciele Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur deklarują, że na bieżąco monitorują sytuację związaną z przebiegiem protestów i działaniami służb egzekwujących prawo. Nie wykluczają kolejnych wizyt ad hoc w najbliższym czasie w policyjnych komisariatach.
Relacjonował, że stosowano wobec niego bolesne chwyty. Policjanci mieli również używać wulgaryzmów („w radiowozie wyzywano mnie też od ciot, pedałów, p…d itp.”) i naśmiewać się z jego orientacji seksualnej. Jeden z funkcjonariuszy miał proponować mu „pójście na solo”. - To, co mnie spotkało, to były właśnie tortury – mówił w trakcie rozmowy.Czytaj więcej