Strajk Kobiet w swoich postulatach domaga się dymisji rządu PiS. Protestujący na transparentach wzywają wprost do obalenia obecnej ekipy. Sprawdzamy, co by musiało się stać, żeby partia Jarosława Kaczyńskiego naprawdę straciła władzę w Polsce.
W zasadzie już główne hasło "wy****ać" mówi wszystko. Ten wulgarny slogan pojawił się zaraz po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. Z jednej strony manifestanci chcą pokazać, że nie zgadzają się na zaostrzenie przepisów w tej kwestii. Z drugiej to jasny przekaz, że mają dość tego, co wyprawia obecna władza.
Część demonstrantów nawołuje do zmiany ekipy politycznej. A bardziej wprost – do obalenia rządu. Masowe protesty już dawno wykroczyły poza temat aborcji, wystarczy spojrzeć na oficjalne postulaty Strajku Kobiet – rządowi postawiono ultimatum. Teraz warto odpowiedzieć na jedno kluczowe pytanie.
Jak PiS może stracić władzę?
– W tej chwili opozycja nie ma większości parlamentarnej, przez co na razie to tylko księżycowe plany. Wcale nie tak trudno byłoby jednak spowodować, by PiS nie miał stosownej ilości szabel, które pozwolą zahamować każdą inicjatywę zmiany rządu – mówi naTemat dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Wyjaśnijmy, że do pozbawienia PiS władzy są trzy drogi. To nie jest tak, że Jarosław Kaczyński nagle wyjdzie bez żadnego trybu i ogłosi koniec epoki PiS. Zasady skrócenia kadencji Sejmu określa Konstytucja.
Wariant 1: Sejm może skrócić swoją kadencję uchwałą podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby posłów – minimum 307 głosami na 460 posłów. Jeśli taka uchwała zostałaby przegłosowana, automatycznie skracana jest kadencja Senatu.
Po samorozwiązaniu się Sejmu prezydent zarządza wybory i wyznacza ich datę na dzień przypadający nie później, niż w ciągu 45 dni od dnia przegłosowania skrócenia kadencji Sejm.
Są też dwie inne sytuacje, kiedy konkretne działania może podjąć prezydent. Jego możliwości także określa Konstytucja.
Wariant 2: Prezydent może zarządzić w formie postanowienia skrócenie kadencji Sejmu, w razie nieudzielenia Radzie Ministrów wotum zaufania.
Wariant 3: Prezydent może skrócić kadencję Sejmu także w sytuacji, kiedy ustawa budżetowa nie zostanie mu przedstawiona do podpisu w ciągu 4 miesięcy od dnia przedłożenia Sejmowi jej projektu.
Oczywiście dalsza dyskusja o możliwej utracie władzy przez PiS zależy od tego, jak potoczą się protesty w Polsce. Nie ma jednak wątpliwości, że Kaczyński dostał co najmniej dwa solidne znaki ostrzegawcze.
Wiadomo, że zbuntowali się już nie tylko obywatele w większych miastach, ale i mieszkańcy mniejszych miejscowości. Demonstracje obywają się nawet w tzw. bastionach PiS, gdzie partia rządząca mogła liczyć na swój twardy elektorat.
Poza tym, ostatni sondaż Kantar na zlecenie "Gazety Wyborczej" pokazał, że naród odwraca się od partii rządzącej. Co prawa w badaniu zapewne dużą rolę odegrały emocje na fali społecznego poruszenia. Mimo to, dzwonek alarmowy dla PiS wybrzmiał bardzo głośno.
– Dzisiaj nie wiadomo, jak zachowaliby się poszczególni posłowie, a nawet koalicjant. Na razie jest wielkie wyczekiwanie – zauważa Pietrzyk-Zieniewicz. – Większość parlamentarna jest bardzo krucha. Jeśli opozycja zadziała dobrze, ta większość może odejść w niebyt. Wystarczy utrata kilkunastu posłów. A wtedy wotum nieufności wobec rządu i nowe wybory są całkiem prawdopodobne.