W naTemat.pl pisaliśmy dziś o karach, które grożą organizatorkom Strajku Kobiet. Teraz Onet ujawnia więcej szczegółów w tej sprawie. Portal informuje, że prokuratura zamierza karać także tych, którzy nawoływali do powstawania zgromadzeń czy publicznie je pochwalali.
O piśmie prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego jako pierwsze doniosło RMF FM. Z dokumentu instrukcyjnego dla śledczych wynikało, że osoby odpowiedzialne za organizację Strajku Kobiet mogą podlegać karze od 6 miesięcy do nawet 8 lat więzienia. Okazuje się jednak, że nie tylko one są zagrożone odpowiedzialnością karną.
"W opinii prawnej Prokuratura Krajowa nakazuje prokuratorom zwracanie uwagi również na tych, którzy nawołują do organizowania demonstracji. 'Może to być kwalifikowane jako podżeganie do występku'" – zaznacza Onet.
"Co istotne, nawet w przypadku niewykazania, że zachowanie w postaci nawoływania lub nakłaniania do udziału było czynnikiem, który zrodził zamiar udziału w zgromadzeniu u ich uczestników, zachowanie takie mogłoby być kwalifikowane jako usiłowanie podżegania do występku" – czytamy w treści pisma.
Portal podkreśla, że w praktyce oznacza to, iż osobom, którym udowodni się popełnienie takich czynów, grożą nawet 2 lata więzienia. Za "publiczne pochwalanie organizowania zgromadzeń" można z kolei trafić za kratki na rok.
Oczywiście wątpliwe, żeby prokuratura fizycznie dała radę ścigać wszystkie osoby zapraszające na protesty za pośrednictwem np. Instagrama, ale instrukcje Święczkowskiego idą właśnie w tym kierunku.
Działania prokuratury są odpowiedzią na masowe protesty, które trwają od zeszłego czwartku. Demonstracje odbywają się w całym kraju, pojawiają się na nich dziesiątki tysięcy ludzi. Nic nie wskazuje na to, aby śledczy mieli ostudzić zapał demonstrantów. Organizatorki strajku zachęcają do wzięcia udziału w zaplanowanych na piątek protestach.