W piątek, czyli dopiero na dwa dni przed Wszystkimi Świętymi, premier Mateusz Morawiecki oznajmił, że w związku ze wzrostem liczby zakażeń koronawirusem wszystkie cmentarze będą zamknięte od 31 października do 2 listopada. Decyzja rządu w tej sprawie spotkała się z oburzeniem. Samorządy i handlarze znaleźli się w kropce.
Premier Mateusz Morawiecki ogłosił na konferencji prasowej, że w sobotę (31 października), w Dzień Wszystkich Świętych (1 listopada) i Dzień Zaduszny (2 listopada) cmentarze będą zamknięte. – Uznałem, że tradycja jest mniej ważna niż życie – stwierdził szef rządu, wzywając tym samym Polaków, aby "powstrzymali się od wyjazdu".
W internecie zawrzało. Wielu osobom nie spodobało się tempo, w jakim rząd podjął decyzję o zamknięciu cmentarzy. Jak widzimy na Twitterze Rafała Trzaskowskiego, stolica miała już wszystko przygotowane na niedzielne święto.
"1 mln zł kosztowało Warszawę przygotowanie komunikacji miejskiej i nowej organizacji ruchu 1.11, wydaliśmy setki decyzji na handel przedsiębiorcom, dla których to kluczowy dzień w roku. Od tygodni prosiliśmy o decyzję. A rząd dopiero teraz decyduje o zamknięciu cmentarzy. Kpina" – napisał prezydent Warszawy.
Nie tylko samorządy były gotowe na 1 listopada. "Dziś pod hurtownią zniczy widziałem drobnych przedsiębiorców kupujących zapas zniczy by sprzedawać je jutro pod cmentarzami. Ci ludzie w kryzysie z trudem wiążą koniec z końcem" – przekazał Krzysztof Brejza.
Ruch Ośmiu Gwiazd wpadł na pomysł, jak Polacy mogą pomóc handlarzom, którzy w niedzielę mieli sprzedawać swoje towary przed cmentarzami. "Proponuję byśmy kupowali od tych handlarzy znicze oraz kwiaty i kładli je pod biurami posłów” – czytamy.
W sprawie sytuacji przedsiębiorców alarmuje też Artur Dziambor z Konfederacji.
"Wszyscy, którzy mogą, idźcie dziś na cmentarze. Pamięć dla najbliższych, jest oczywista, ale pomóżmy też tym, którzy zadbali byśmy w te dni mieli znicze, byśmy mieli kwiaty. Ponieśli koszty, których nikt nie zwróci" – zaapelował poseł.