Przez weekend w Polsce odnotowano znaczny spadek liczby nowych zakażonych koronawirusem. Czy wpływ na ten rezultat miał nowy sposób testowania, o którym mówił minister Adam Niedzielski? Skąd wynika ta zmiana? Wirtualna Polska poprosiła o komentarz wirusologa dra Tomasza Dzieciątkowskiego.
– Dwudniowy spadek jeszcze o niczym nie przesądza. Jest po prostu efektem mniejszej liczby wykonywanych testów w czasie weekendu. Chorzy wolą poczekać i udać się do lekarza, gdy już mają ciężkie objawy, nie idą z bólem głowy w sobotę. Można przypuszczać, że w kolejnych dniach tygodnia znowu pojawią się niestety dalsze przyrosty zachorowań – mówi Wirtualnej Polsce dr Tomasz Dzieciątkowski.
Być może ma to związek z wprowadzeniem nowego sposobu wykonywania testów, o którym wspominał minister zdrowia Adam Niedzielski. Chodzi o testy antygenowe, które teraz mają być taką samą podstawą do zdiagnozowania zakażenia koronawirusem jak testy PCR i być wykonywane tylko u osób, u których wystąpiły objawy zakażenia.
Ale jaki przełożenie mają takie testy na liczbę wykrywanych zakażonych? Doktor Dzieciątkowski zauważa, że nie są tak czułe jak testy PCR. – Testy PCR wykrywają obecność materiału genetycznego w organizmie chorego, natomiast testy antygenowe wskazują tylko na obecność białek wirusa, czyli jego "opakowanie" – tłumaczy wirusolog.
– Są szybkie, bo na ich wynik czeka się średnio ok. 15 minut, ale ich czułość nie dorównuje czułości testów PCR. Powinny być wykonane najwcześniej w 7 dni od zakażenia – stwierdza i dodaje, że testy antygenowe powinny służyć jedynie selekcji chorych.