MZ wprowadza nowy system testowania na koronawirusa.
MZ wprowadza nowy system testowania na koronawirusa. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Reklama.
– Dwudniowy spadek jeszcze o niczym nie przesądza. Jest po prostu efektem mniejszej liczby wykonywanych testów w czasie weekendu. Chorzy wolą poczekać i udać się do lekarza, gdy już mają ciężkie objawy, nie idą z bólem głowy w sobotę. Można przypuszczać, że w kolejnych dniach tygodnia znowu pojawią się niestety dalsze przyrosty zachorowań – mówi Wirtualnej Polsce dr Tomasz Dzieciątkowski.
To ciekawe, bo o ile w niedzielę resort zdrowia poinformował o spadku liczby zakażonych do 17 tysięcy przypadków co zapewne było spowodowane mniejszą liczbą testów (o 10 tys. mniej względem poprzedniej doby), to już w poniedziałek takiej prawidłowości nie ma. Liczba zakażonych jest niższa, ale w ciągu ostatniej doby przeprowadzono 65 tys. testów.

Nowy sposób testowania

Być może ma to związek z wprowadzeniem nowego sposobu wykonywania testów, o którym wspominał minister zdrowia Adam Niedzielski. Chodzi o testy antygenowe, które teraz mają być taką samą podstawą do zdiagnozowania zakażenia koronawirusem jak testy PCR i być wykonywane tylko u osób, u których wystąpiły objawy zakażenia.
Ale jaki przełożenie mają takie testy na liczbę wykrywanych zakażonych? Doktor Dzieciątkowski zauważa, że nie są tak czułe jak testy PCR. – Testy PCR wykrywają obecność materiału genetycznego w organizmie chorego, natomiast testy antygenowe wskazują tylko na obecność białek wirusa, czyli jego "opakowanie" – tłumaczy wirusolog.
– Są szybkie, bo na ich wynik czeka się średnio ok. 15 minut, ale ich czułość nie dorównuje czułości testów PCR. Powinny być wykonane najwcześniej w 7 dni od zakażenia – stwierdza i dodaje, że testy antygenowe powinny służyć jedynie selekcji chorych.