Donald Trump w swoim przemówieniu z Białego Domu w zasadzie już ogłosił się zwycięzcą wyborów prezydenckich w USA. Polityk domagał się przerwania liczenia głosów i uznania jego wygranej w części stanów. Przywódca zapowiedział też złożenie skargi do Sądu Najwyższego.
– Miliony ludzi głosowały na nas. Bardzo smutna grupa ludzi próbuje pozbawić prawa głosu tę grupę – żalił się Donald Trump, nawiązując do swoich wyborców. Polityk wprost mówił o "oszustwie". – Chcemy zakończyć głosowanie. Nie chcemy, żeby znajdowali karty do głosowania nad ranem – zapowiedział.
Polityk nalegał, by stany, w których obecnie trwa liczenie głosów, ale on sam prowadzi, uznały wynik na jego korzyść. Mimo że wiele głosów jeszcze zostało do podliczenia.
– Szczerze mówiąc, wygraliśmy te wybory – stwierdził mimo niepewnych wyników. Ponadto po raz kolejny wskazywał na słabość pomysłu z głosowaniem korespondencyjnym. – To jest oszustwo, zatem skierujemy sprawę do Sądu Najwyższego, aby głosowanie się zatrzymało – ogłosił.
Słowa Trumpa ze zdumieniem odebrała m.in. stacja CNN. Przywódca nie wskazał bowiem dokładnie, dlaczego chce skierować sprawę do sądu. Jego zachowanie oceniono jako "niedemokratyczne".