
Reklama.
Wybory prezydenckie w USA rozpalają emocje na całym świecie. W chwili publikacji tego tekstu nadal nie wiadomo kto wygra – Donald Trump, ubiegający się o reelekcję z poparciem Republikanów, czy kandydat Demokratów Joe Biden. W Ameryce liczone są głosy, które były oddawane nie tylko przy urnach, ale i korespondencyjnie.
Jednak przed siódmą rano polskiego czasu Donald Trump ogłosił na Twitterze, że to na niego padło znacząco więcej głosów. Jednocześnie stwierdził, że wybory są sfałszowane – a mówiąc precyzyjnie fałszowane w czasie rzeczywistym.
"Mamy WIELKĄ przewagę, ale oni próbują UKRAŚĆ wybory. Nigdy im na to nie pozwolimy. Nie można oddawać głosów po zamknięciu lokali wyborczych!" – napisał Donald Trump.
Na rewelacje prezydenta USA błyskawicznie zareagował Twitter – serwis ukrył treść wpisu (jest widoczna dopiero po kliknięciu) i uniemożliwił lajkowanie oraz podawanie go dalej. Zwolennicy Trumpa nazywają to cenzurą i przesyłają komunikat prezydenta jako zrzut ekranu.
W rozmowie z naTemat amerykanista prof. Longin Pastusiak powiedział, że Donald Trump jeszcze przed wyborami twierdził, że jeśli nie wygra, to znaczy że wybory zostały sfałszowane.