
– Sk*******em jest podejmowanie decyzji ws. kompromisu aborcyjnego w trakcie epidemii koronawirusa. To jest przerażające – mówi naTemat Karol Rajewski, były burmistrz Błaszek w woj. łódzkim, który przez 10 lat był członkiem PiS. Zasłynął m.in. z krytyki reformy edukacji, w końcu Jarosław Kaczyński wyrzucił go z partii. Teraz samorządowiec napisał do niego publiczny list, w którym nie zostawił suchej nitki na działaniach władzy w Polsce.
REKLAMA
Pan podobno do dzisiaj nazywa się "pisiorem".
Trochę tak zostało, bo jak człowiek 10 lat jest w PiS, to nie można tego po prostu przekreślić. Głęboko wierzyłem w "dobrą zmianę". Do momentu, kiedy byłem radnym powiatowym i byliśmy w opozycji, nie odczuwałem na plecach oddechu partii.
W liście do Jarosława Kaczyńskiego napisał pan, że "dobra zmiana" okazała się "dobrą ściemą". Był jakiś przełomowy moment?
Kiedy zostałem burmistrzem z list PiS, zaraz po wygranych wyborach zjawili się panowie z PiS z propozycjami. W teczce przywieziono mi człowieka z PiS, który miał zostać wiceburmistrzem. Powiedziałem, że nie mogę oszukać wyborców, bo szedłem do nich z innym hasłem. Wtedy pan poseł mi powiedział, że wybory to wybory, a teraz trzeba działać dla partii. Zaczęło mi się to nie podobać.
Zauważyłem, że chodzi tylko o obsadzanie stanowisk swoimi ludźmi. Kiedy byłem burmistrzem, oddawałem połowę swojego wynagrodzenia. Trafiłem na rozmowę do jednego z czołowych posłów, który zaproponował mi szefowanie strukturami w moim powiecie w zamian za zwolnienie mojego doradcy, który był z PO.
Czarę goryczy przelało to, kiedy w moim domu zjawił się poseł z dwoma biznesmenami, który powiedział, że dla dobra wszystkich mam zgodzić się na wybudowanie spalarni śmieci w mojej gminie. Nie zgodziłem się.
Kto składał panu te propozycje?
Osoby z partyjnego świecznika, ale nie chcę tu wymieniać nazwisk. Przekazałbym je w rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim. Powiedziałbym mu, że to ci sami ludzie, którzy w Sejmie stoją w pierwszych szeregach za nim. Dziś pełnią wysokie funkcje w państwie. Szkoda, że prezes PiS przestał rozmawiać z ludźmi.
Pan chyba żałuje decyzji o wejściu w szeregi PiS.
Nie, tego nie można żałować. Mam twardy kręgosłup moralny, i nie udało się mnie złamać "pisowskim aparatczykom". A sam przez 10 lat pracowałem na to, by coś zmienić w swojej "zielonej" gminie, czyli zdominowanej przez PSL. Była skostniała władza, której nikomu wcześniej nie udało się ruszyć, a ja to zrobiłem. Żałuję tylko tego, że zaprzepaszczono wartości, które PiS niosło jeszcze niedawno na sztandarach.
Wyrzucano normalnych członków PiS, którzy dzisiaj prywatnie do mnie piszą, że się boją. To samorządowcy, prezesi spółek, którzy muszą milczeć, ale dziękują mi, że napisałem prawdę.
Dlaczego PiS ciągle zrzuca odpowiedzialność za kluczowe problemy na samorządy?
Bo są najbliżej ludzi, i naprawdę mają wpływ na to, co dzieje się w Polsce. PiS nie może zdobyć samorządów, stąd taka nagonka. Chcieliby mieć nad nimi władzę, by pozbyć się niewygodnych osób i zastąpić swoimi. Ten walec ruszył bardzo dawno. Prezydent Andrzej Duda w swojej kampanii też opluwał samorządy.
Samorządowcy są niewygodni, bo mówią mieszkańcom, jak jest. Dlatego chce się odsunąć odważne jednostki dla marionetek, którymi łatwo sterować z Nowogrodzkiej. Chociaż trudno powiedzieć, czy prezes PiS tam jest, czy może uciekł ze swoim kotem, bo przestraszył się kobiet.
Myśli pan, że Kaczyński przelicytował w sprawie prawa aborcyjnego?
Tak, i to mocno. Mało przeklinam, ale prawdziwym sk*******em jest podejmowanie decyzji ws. kompromisu aborcyjnego w trakcie trwającej epidemii koronawirusa. To jest przerażające. Myślał, że Polacy będą siedzieć grzecznie w domu, a on zrealizuje swoje chore ambicje. W Polsce zrobiło się naprawdę nieciekawie, bo z obywatelami nawet nikt nie chce porozmawiać.
Już pomijam fakt, co Polacy powiedzieliby ws. aborcji. Gdyby jednak zapytać ludzi, którzy wyszli na ulicę, na pewno powiedzieliby "nie" władzy, która w czasie epidemii wzbudza niepokoje społeczne czy zajmuje się jakąś "piątką Kaczyńskiego". Ja myślę, że Kaczyńskiemu to się wymknęło spod kontroli, i to będzie początek końca jego dyktatury.
Zaskoczyło pana, że demonstracje zaczęły się nawet w małych miastach?
Akurat ten zryw to nie jest do końca poparcie dla wykreowanych później postulatów przez małą grupkę osób. To jest głos tych ludzi, którzy domagają się respektowania własnych praw, by ktoś wreszcie chciał z nimi porozmawiać.
Niestety, ale rzeczywistość w Polsce zaczęły odzwierciedlać memy. A to nie jest śmieszne, że ktoś dowiaduje się w piątek, że w sobotę nie ma wesela. Nie może być tak, że ludzie w drodze na cmentarze dowiadywali się, że od jutra one będą zamknięte.
To jest brak logiki i narażanie społeczeństwa. Albo apelowanie do kobiet, by nie wychodziły na ulicę. Obecne działania pana Mateusza Morawieckiego można podsumować tym nagraniem, w którym pomaga seniorom. Nic nie niesie w rękach, a za chwilę przy drzwiach jest z paczkami.
To pokazuje, że obok premiera i prezesa PiS brakuje doradców, nawet tych od wizerunku, bo swoimi działaniami tylko się ośmieszają i są dobrym materiałem do robienia memów.
Słynne już orędzie Kaczyńskiego było dla pana bardziej śmieszne czy straszne?
Cofnąłem się do czasów, kiedy podobne orędzie wygłosił generał Jaruzelski. Tak się nie zachowuje mąż stanu, bo Kaczyński powinien zaapelować o spokój. Trudno powiedzieć, czyim głosem on przemawiał. Dla Kościoła to był pocałunek śmierci, bo wiara będzie istniała też bez prezesa PiS. Na końcu jego przemowy myślałem, że ogłosi stan wyjątkowy.
Podzielił Polaków, a powinien zaapelować, by wszyscy usiedli do stołu i zastanowili się, jak ratować gospodarkę i ochronę zdrowia. W zamian wymyśla sobie sztucznych wrogów. Kaczyński robi jedną wojenkę i zaczyna kolejną, żebyśmy nie myśleli o tym, co jest w tej chwili najważniejsze.
A pana ciągnie jeszcze do polityki czy to zamknięty temat?
To nie jest tak, że jak ktoś kiedyś raz został politykiem, to nagle zostanie murarzem i zostawi to za sobą. Chciałbym jeszcze kiedyś coś zrobić dla Polski, bo jest taka potrzeba. Ciągłe zganianie wszystkiego na PO jest obłędem.
Utrzymuję swój apel o rozmowę do prezesa Kaczyńskiego, bo być może on nawet nie wie, z kim pracuje. Niech rozmawia z ludźmi, którym naprawdę zależy na Polsce. W tej chwili może odejść jako skompromitowany dyktator.
