Niemcy zaproponowali Polsce pomoc w walce z epidemią koronawirusa, jednak rząd PiS miał się obruszyć za brak konkretnych ofert ze strony sąsiadów. I ostatecznie z oferty nie skorzystał. Tymczasem sytuacja dotycząca covid-19 staje się u nas coraz bardziej dramatyczna.
Polska już stała się jednym z państw, które zostały najbardziej dotknięte drugą falą epidemii koronawirusa. Z informacji Onetu wynikało, że Niemcy zaproponowali nam pomoc, ale Andrzej Duda podobno przez tydzień ignorował list z ofertą od Franka-Waltera Steinmeiera.
Kiedy w końcu odpowiedział prezydentowi Niemiec, wskazał jedynie, że jest gotowy na współpracę, nie odnosząc się w żaden sposób do tego, czy Polska przyjmie pomoc. Tymczasem pojawia się szereg kolejnych dowodów na to, że pomoc w związku z covid-19 przydałaby nam się w zasadzie już od zaraz.
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja mówi Onetowi, że w jego Szpitalu Uniwersyteckim w Prokocimiu w Krakowie "wszystkie respiratory są na bieżąco zajęte" i apeluje do rządu o przyjęcie pomocy od zachodniego partnera.
Z kolei lekarka z Kielc przyznaje wprost, że mają tam "drugą Lombardię", odnosząc się do włoskiego regionu szczególnie dotkniętego wirusem wiosną. Wspomina o znaczących deficytach sprzętowych. Wszystkie respiratory, nawet te wadliwe, są zajęte. Mówi się, że pacjentów w krytycznym stanie niedługo nie będzie się już podłączało pod respiratory, bo prostu nie ma sprzętu.
Niepokojąco wygląda też epidemiczna codzienność w niecovidowym szpitalu w Płocku. Nie ma w nim śluz, więc kiedy obsługujący zakażonego pacjenta lekarz w kombinezonie wychodzi na korytarz, całe pomieszczenie automatycznie staje się strefą skażoną.