
Dzisiaj zaś zobaczyliśmy, że można rozmawiać kulturalnie i na poziomie. Politolog dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas słusznie stwierdził na Twitterze, że mimo chwilowego chaosu i dusznej atmosfery była to debata na poziomie tych z USA, Wielkiej Brytanii czy Francji. Co prawda, zabrakło ministra finansów, zabrakło polityków PO, ale być może nie byli oni potrzebni – PiS, trzeba to oddać organizatorom, dał głos ekspertom o różnych poglądach. Politycy partii wtrącali się rzadko. Chociaż gwoli sprawiedliwości, jeśli byli jedni, to powinni być i drudzy, ale to szczegół techniczny.
Szanowny Panie Prezesie, Pragnę podziękować za zaproszenie do udziału w debacie gospodarczej zaplanowanej na 24 września. Dziękuję również za otrzymane materiały. Jestem zwolennikiem debat gospodarczych oczekując, że różne pomysły ekonomiczne będą dzięki temu obiektywnie przeanalizowane i dokładnie policzone. W przesłanych materiałach znalazły się szczegółowe projekty ustaw PiS wokół których miałaby się toczyć dyskusja, co istotnie zawęża tematykę debaty. Tak postawiony sposób prowadzenia rozmowy o gospodarce - wykluczający de facto inne poglądy - zakłada niejako a priori, że dyskutanci zgadzają się z diagnozą która była podstawą projektów ustaw. Nie daje też możliwości rozmowy o tym czy przedstawione postulaty są słuszne. Debata ekonomiczna o Polsce powinna rozpocząć się od diagnozy sytuacji, następnie określenia oczekiwanych do osiągnięcia celów i na tej podstawie dobrania odpowiednich środków do ich realizacji. Inaczej dyskusja jest albo zbyt jednostronna lub też nie podejmuje najważniejszych wyzwań. Dlatego też, po dokładnym zapoznaniu się z przesłanymi materiałami uznałem, że mój udział w tej debacie nie jest celowy. CZYTAJ WIĘCEJ