Debaty takie, jak ta organizowana przez PiS, są potrzebne. Musi istnieć forum wymiany myśli, poglądów, propozycji rozwiązań i pomysłów na gospodarkę. Bo inaczej mamy tylko bicie piany. Rząd proponuje, opozycja z zasady odrzuca, żadnego dialogu nie ma, nawet jeśli strony się zgadzają. Interes polityczny zawsze był ponad realnym interesem państwa.
Dzisiaj zaś zobaczyliśmy, że można rozmawiać kulturalnie i na poziomie. Politolog dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas słusznie stwierdził na Twitterze, że mimo chwilowego chaosu i dusznej atmosfery była to debata na poziomie tych z USA, Wielkiej Brytanii czy Francji. Co prawda, zabrakło ministra finansów, zabrakło polityków PO, ale być może nie byli oni potrzebni – PiS, trzeba to oddać organizatorom, dał głos ekspertom o różnych poglądach. Politycy partii wtrącali się rzadko. Chociaż gwoli sprawiedliwości, jeśli byli jedni, to powinni być i drudzy, ale to szczegół techniczny.
Na debacie PiS-u było więc merytorycznie, poważnie, omawiano najważniejsze problemy gospodarcze Polski. Ekonomiści wymieniali się poglądami, ocenami, składali propozycje. Niestety, żadne ogólne wnioski czy propozycje na tej podstawie nie powstały, ale nie wymagajmy zbyt wiele za pierwszym razem.
Paradoksem gospodarki jest jednak to, że wszystkim powinno zależeć na jej rozwoju, ale nie wszyscy rozumieją zasady nią rządzące. To powoduje, że z jednej strony mamy niedosyt "poważnych dyskusji". Zarzuca się to mediom, politykom, ekspertom – że nikt
na poważne tematy nie rozmawia. Z drugiej jednak strony, taka debata, jeśli już się odbywa – tak jak dziś – dla przeciętnego Kowalskiego będzie raczej niezrozumiała. Na poziomie treści, słownictwa, występujących osób.
Trzeba więc sobie zadać pytanie, dla kogo takie debaty są? Dla grupy polityków, dziennikarzy i ekonomistów? Oni i tak wzajemnie znają swoje poglądy i toczą nieustające debaty. Tylko, że nikt ich nie słucha. Można łatwo powiedzieć: niech Kowalski się douczy ekonomii, to będzie mógł słuchać. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać, bo szkoły w tej kwestii nie pomagają. Problem polega też w tym, że ani politykom, ani ekspertom również niespecjalnie zależy na jasnym formułowaniu myśli. Ważne, żeby wzajemnie się rozumieli.
To ostatnie to był właśnie jedyny poważny i merytoryczny mankament debaty PiS-u (czy może ekonomistów, bo PiS-u było w niej naprawdę niewiele – i słusznie). Brak celu, z całej tej debaty nic nie wynika. PiS przecież władzy i tak nie będzie miał wcześniej niż za 3 lata, Platforma specjalistów i tak nie słucha, a Kowalski nadal nic nie wie. I nikt nie stara mu się tego wytłumaczyć.
Jestem jednak pewien, że eksperci mogą mówić o gospodarce w sposób zrozumiały. Pokazali to na Europejskim Forum Nowych Idei w Sopocie, gdzie jasno i bez spec-żargonu opisano problemy europejskiej gospodarki oraz sposoby ich rozwiązania. Należałoby iść tym tropem – rozmawiać ekspercko, ekonomicznie, ale potem przynajmniej spróbować wyjaśnić widzom, o co tak naprawdę chodziło. Nie jest to jednak zarzut w stronę PiS-u czy ekspertów, a jedynie uwaga natury ogólnej. Po debacie, i mam nadzieję, że tak się stanie, powinno zostać stworzone jakieś pisemne podsumowanie tego wydarzenia. W którym jasno, bez zbędnego żargonu, Kowalskiemu wyjaśni się o czym rozmawiali uczestnicy i co każdy z nich proponował. Wtedy takie debaty będą miały sens, bo inaczej zawsze będą służyć wyłącznie wizerunkowi organizatora i lansowi uczestników.
Szanowny Panie Prezesie, Pragnę podziękować za zaproszenie do udziału w debacie gospodarczej zaplanowanej na 24 września. Dziękuję również za otrzymane materiały. Jestem zwolennikiem debat gospodarczych oczekując, że różne pomysły ekonomiczne będą dzięki temu obiektywnie przeanalizowane i dokładnie policzone. W przesłanych materiałach znalazły się szczegółowe projekty ustaw PiS wokół których miałaby się toczyć dyskusja, co istotnie zawęża tematykę debaty. Tak postawiony sposób prowadzenia rozmowy o gospodarce - wykluczający de facto inne poglądy - zakłada niejako a priori, że dyskutanci zgadzają się z diagnozą która była podstawą projektów ustaw. Nie daje też możliwości rozmowy o tym czy przedstawione postulaty są słuszne. Debata ekonomiczna o Polsce powinna rozpocząć się od diagnozy sytuacji, następnie określenia oczekiwanych do osiągnięcia celów i na tej podstawie dobrania odpowiednich środków do ich realizacji. Inaczej dyskusja jest albo zbyt jednostronna lub też nie podejmuje najważniejszych wyzwań. Dlatego też, po dokładnym zapoznaniu się z przesłanymi materiałami uznałem, że mój udział w tej debacie nie jest celowy. CZYTAJ WIĘCEJ