Popkulturowy świat nie przestaje się zachwycać "Gambitem królowej" Netflixa, który uznawany jest za produkcję przemyślaną pod każdym względem, niczym ruchy arcymistrza szachowego. Nie da się jednak ukryć, że najważniejszą figurą na serialowej planszy jest
Anya Taylor-Joy.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
"To między innymi dzięki Taylor-Joy miniserial Netflixa ogląda się tak fantastycznie, a 7 odcinków połyka się w dwa wieczory. Aktorka zgrabnie przechodzi od genialnej szachowej rozgrywki do ataku szaleństwa, a w jej wielkich oczach odbija się cały kalejdoskop emocji, z którymi Beth nie potrafi sobie poradzić, a które czynią z "Gambita królowej" ucztę dla widzów" – napisała w recenzji Ola Gersz.
Produkcja Netflixa odniosła niespodziewany sukces, a wcielającą się w główną bohaterkę 24-latka jest teraz na topie – wkrótce zobaczymy ją w dwóch mocno oczekiwanych filmach w gwiazdorskiej obsadzie. Tymczasem jej kariera aktorska zaczęła się dość... niefortunnie.
Zadebiutowała w usuniętej scenie filmu o wampirach
Urodziła się w 1996 roku w Miami jako najmłodsza z sześciorga rodzeństwa. Jej mama była fotografką i projektantką wnętrz. Jej ojciec był bankierem, który rzucił pracę, by ścigać się motorówkami. Jeszcze będąc niemowlakiem wraz z rodziną przeprowadziła się do Buenos Aires. Kiedy miała 8 lat przenieśli się za ocean – do Londynu.
Rozpoczęła naukę w Queen’s Gate, pokochała zajęcia teatralne, zdobyła nagrody za swoje występy, ale czasy szkolne wspomina jako "ciężkie". Dzieciaki się nad nią znęcały. "Zamykali mnie w szafkach, nie zapraszali nigdzie, to nie było miłe" – wspominała w wywiadzie dla Evening Standard. Koledzy z klasy oznaczali ją też Facebooku na zdjęciach ryby. "Moje oczy były naprawdę daleko od siebie" – przyznała. Przez większość czasu płakała w szkolnych toaletach lub siedziała z nosem w książkach. Do dziś z trudnością spogląda w lustro.
Uzbierała kieszonkowe i jako 14-latka wróciła do Stanów, a konkretnie do Nowego Jorku. Sama. Jej rodzina była "przerażona", a rodzeństwo twierdziło, że rujnuje sobie życie. Ze szkołą zerwała definitywnie, gdy miała 16 lat i poświęciła się aktorstwu. Rok później została zauważona przez agentkę modelek – dosłownie na ulicy. Idąc z psem podjechał do niej czarny samochód, z którego wręczono jej wizytówkę. Okazało się, że należała do agentki Sarah Doukas, która wcześniej odkryła takie gwiazdy jak Kate Moss i Cara Delevingne.
Jej kariera modelingowa nie trwała zbyt długo – wystąpiła w trzech sesjach. Mając 18 lat zadebiutowała epizodem w komedii "Akademia wampirów" z 2014 roku. Niestety nie możemy jej zobaczyć na ekranie, bo scena została usunięta w montażu. Moment przełomowy w jej aktorskiej karierze nastąpił niedługo później.
Aktorka-kameleon, która zawsze kradnie show
Anya Taylor-Joy z pewnością nie jest aktorką jednej roli (i fryzury) – dziewczyny o diabelskim spojrzeniu. W jej portfolio znajdziemy występy w horrorach, animacjach, komediach, filmach science-fiction i kostiumowych. Aktorzy, którzy z nią grają mają przechlapane, bo praktycznie za każdym razem to jej kreacje są najbardziej wyraziste i zapadające w pamięć.
To, co sama uznaje za "wadę" i było wyśmiewane przez lata, jest w tym momencie jej znakiem rozpoznawczym. Widzowie, którzy oglądali "Gambit królowej", z pewnością zauważyli jak świetnie potrafi grać mikroekspresjami twarzy, a w jej oczach można się serio zagubić – nawiązując do tego taniego sposobu na podryw. Poniżej przedstawiam jej ważne kreacje przedstawiające bogaty wachlarz możliwości.
Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii (2015)
Pierwszy rozgłos przyniósł jej co prawda serial fantasy "Atlantis" BBC, ale dopiero główna rola w horrorze "Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii" Roberta Eggersa przyniosła jej uznanie krytyków, deszcz nagród i rozpoznawalność. Przynajmniej wśród fanów kina niezależnego - film miał premierę na festiwalu Sundance. Jednak to właśnie ta produkcja otworzyła jej drzwi do wielkiej kariery.
Teledysk Skrillexa (2015)
Jej kariera nie ogranicza się tylko do filmów i seriali. Pojawiła się w teledysku do piosenki "Red Lips" GTA zremixowanej przez Skrillexa. Wcześniej ćwiczyła też balet, co na pewno w momencie kręcenia w pewien sposób zaprocentowało - to nie jest prosta muzyka do tańczenia. Klip na YouTube do tej pory zaliczył już 57 milionów wyświetleń. Myślę, że nabili je nie tylko fani dubstepów.
Barry (2016)
Niedługo po "Czarownicy" dziennikarze nadali jej miano "nowej królowej indie" (indie to skrót od indepenent - niezależny). Wtedy też zagrała rolę Charlotte Baughman - byłej dziewczyny Baracka Obamy w filmie "Barry". Z kolei znawcy mody powoli zaczęli zauważać jej stylizacje, w których pojawiała się na czerwonych dywanach. Od tamtego czasu często gości na łamach kolorowych gazet.
Split (2016)
Choć ten thriller M. Night Shyamalana to głównie teatr jednego aktora (a właściwie 23 jeśli bierzemy pod uwagę liczbę osobowości głównego bohatera), to Anya Taylor-Joy wcale nie odstawała poziomem od bardziej doświadczonego Jamesa McAvoya. Ta produkcja była dla niej ważna również z tego względu, że był to pierwszy blockbuster z dystrybucją w multipleksach na całym świecie. Od tego momentu była więc kojarzona nie tylko przez fanów horrorów.
Ciemny kryształ: Czas buntu (2019)
Taylor-Joy nie zawsze pojawia się we własnej postaci. Jej głos mogliśmy usłyszeć w filmie "Playmobil", a także serialu "Ciemny kryształ: Czas buntu" - niestety Netflix skasował produkcję po pierwszym sezonie. Nie zmienia to faktu, że aktorka pokazała się od jeszcze innej strony.
Emma (2020)
Aktorka dobrze też odnajduje się w produkcjach kostiumowych. Zagrała w "Peaky Blinders", "Miniaturzystce" i oczywiście "Gambicie królowej". Jednak wśród produkcji "epokowych", to właśnie tytułowa rola w "Emmie" jest najlepiej oceniana. Krytycy uważają, że ma spore szanse dostać za nią Oscara.
Przed nami główna rola w spin-offie "Mad Maxa" i kolejnym horrorze reżysera "Czarownicy"
Biografia Anya Taylor-Joy nie jest zbyt długa i nie obfituje w żadne skandale. Jej sukces i sława opierają się tylko na kreacjach aktorskich, a nie plotkach o romansach. Osiągnęła już wiele, ale wiele dopiero przed nią.
W przyszłym roku mamy ją zobaczyć ją w horrorze psychologicznym "Last Night in Soho" Edgara Wrighta ("Scott Pilgrim kontra świat", "Wysyp żywych trupów"). Jednak osobiście czekam na dwa inne filmy z jej udziałem. Mamy pandemię, więc nie znamy dokładnych dat premier, ale z pewnością warto mieć je na oku:
The Northman
Robert Eggers od "Czarnownicy" i "Lighthouse" szykuje tym razem horror o księciu Wikingów z X wieku. U boku bohaterki niniejszego artykułu wystąpią takie persony jak Nicole Kidman, Willem Dafoe, Alexander Skarsgard, Ethan Hawke i Bjork.
Taylor-Joy jest podekscytowana ponowną współpracą z Eggersem. "Pokażemy światu coś, czego jeszcze nikt nie widział. To 'prawdziwy' 'film Roberta Eggersa. Osobom, które pierwszy raz z nim współpracują, powtarzam: 'Będzie wam zimno, nigdy nie będzie wam wygodnie, ale efekt będzie niesamowity'. Tak to działa" – powiedziała w wywiadzie.
"Furiosa"
"Mad Max: Na drodze gniewu" to jeden z najlepszych filmów ostatnich lat. Nowa część ma być spin-offem, a Anna Taylor-Joy wcieli się w nim w Furiosę - bohaterkę graną wcześniej przez Charlize Theron, która zaskarbiła tą kreacją ogromną sympatię widzów. Na ekranie będzie jej towarzyszyć Chris Hemsworth i Yahya Abdul-Mateen II.
"Zakochałam się w Furiosie i tym jak Charlize ją przedstawiła. Wykonała fantastyczną robotę i stworzyła wspaniały portret. Dlatego nie chcę wchodzić w jej buty. Moja wersja musi być inna, bo tego po prostu nie da się powtórzyć" – przyznała w podcaście Happy Sad Confused. Prace nad filmem są utrudnione przez koronawirusa, ale wiemy, że ma powstać. I znając twórczość George'a Millera oraz talent Taylor-Joy - jest na co czekać.