
Jak wychodzić ze strefy komfortu i rozpoczynać zupełnie nowe życie? Zapytajmy specjalistki w owej dziedzinie, czyli niegdysiejszej gwiazdy aktorskiego mainstreamu (grała m. in. w "Testosteronie", "Lejdis", "Na wspólnej", "39 i pół", "M jak Miłość" i "Blondynce"), która pewnego dnia odważyła się na obrót o 180 stopni. Porozmawiamy o macierzyństwie, ucieczce z Warszawy nad Bałtyk i tym, czy o prawa kobiet, demokrację i tolerancję można walczyć wyłącznie przy użyciu siły spokoju.
To nie mieszkanie, budynek, albo nawet jakiś konkretny punkt na mapie. Raczej wewnętrzne poczucie, że jest się we właściwym miejscu; radość, spełnienie, satysfakcja życiowa i możliwość samorealizacji. Domem jest to, co dzieje się w środku.
Szczęście? Bardzo ciężka praca? Talent?
Chyba najistotniejsze były dwie pierwsze dwie rzeczy, które wymieniłeś. Wielokrotnie w życiu okazywało się, że mam farta. Znajdowałam się w odpowiednim miejscu o właściwej porze, los podsuwał mi kolejne możliwości, nie musiałam o nie walczyć zbyt mocno.
Takich, jak ekipa, z którą stworzyłaś czteroodcinkowy dokument "Folk Nomads"?
W moim przypadku okazało się to świetnym rozwiązaniem. Gdy postanowiłam rzucić aktorstwo, musiałam przewartościować wiele rzeczy, porozmawiać z samą sobą i pomyśleć, co dalej. Półroczna podróż po Azji okazała się czymś niesamowicie wręcz wartościowym: pozwoliła uwierzyć w siebie, uspokoić się i złapać oddech.
Rzeczywiście, odkrywanie świata często sprawia, że po powrocie do kraju pewne rzeczy zaczynają kłuć nas w oczy, irytować szczególnie mocno. Odpalamy telewizor i słyszymy złe wiadomości, później idziemy do sklepu i spotykamy sprzedawczynię, która wstała lewą nogą, no i wpadamy w pułapkę oceniania wszystkiego w sposób negatywny.
W ogóle nie lubię słowa "walka", kojarzy mi się bardzo pejoratywnie... Mówmy lepiej o tym, jak staram się wpływać na świat, w którym żyjemy. Z jednej strony to po prostu wychowywanie córeczki w naprawdę przyjaznym mikroświecie.
