Lekarz Uğur Şahin ma 55 lat. Lekarka Özlem Türeci 53. Są małżeństwem – mają tureckie korzenie, mieszkają w Niemczech, są immunologami, kawał życia zajmowali się onkologią. Nad szczepionką, o której mówi dziś cały świat, ich firma BioNTech pracowała od stycznia. Oddelegowali do niej ok. 500 pracowników. Ale to ich niektórzy już uznają niemal za zbawców ludzkości.
"Ocalą świat przed Covid-19!", "Stali się nadzieją dla całego świata", "Ich szczepionka może ochronić ludzkość przed wirusem", "Brzmi jak historia z filmu", "Oto mózgi pierwszej na świecie szczepionki na covid-19" – wołają media i internauci.
W kolejnym, dla "Guardiana", mówił, że jest optymistą i jest przekonany, że ta szczepionka może położyć kres pandemii. "Teraz wiemy, że szczepionka może pokonać tego wirusa" – powiedział.
Na liście 100 najbogatszych Niemców
Wiadomość o szczepionce gruchnęła 9 listopada. Od tamtej pory Uğur Şahin i jego żona Özlem Türeci są na ustach całego świata. Ich zdjęcia w internecie są wszędzie. Podobnie jak informacja, że ich firma BioNTech, która współpracuje z amerykańską Pfizer i która opracowała technologię szczepionki, warta jest dziś miliardy dolarów. Jej założyciele znajdują się na liście 100 najbogatszych osób w Niemczech.
I wszyscy są ich ciekawi.
"Jeszcze tydzień temu mało kto znał Sahina poza środowiskiem naukowym, dziś jest niemal światowym celebrytą" – zauważył Sky News. Stacja rozmawiała z Uğurem Şahinem przez zooma.
I najbardziej zwróciła uwagę na fakt, jak bardzo jest skromny. Nie ma telewizora, do pracy jeździ rowerem, nie ma nawet prawa jazdy. A na wiadomość, że ze szczepionką się udało, po prostu poczuł ulgę. Nie przypisuje też sukcesu sobie.
"Nie było w nim poczucia osobistego triumfu. Cały czas mówił o współpracy, nie tylko w swojej firmie w Niemczech, ale pomiędzy firmami na całym świecie. Skupia się na szczepionce, na nauce. A nie na sławie. Choć przyznał, że uznanie było miłe" – opisuje Sky News.
To samo mówią współpracownicy małżeństwa – że mimo sukcesów, oboje są skromnymi ludźmi. A badania medyczne to ich wspólna pasja, której poświęcili życie.
Kim są Şahin i Türeci
Uğur Şahin i Özlem Türeci mają tureckie korzenie. "Dzieci tureckich imigrantów" – tak są przedstawiani.
On urodził się w Iskenderun w Turcji, ale w wieku czterech lat przyjechał z mamą do Kolonii w Niemczech. Tu, w zakładach Forda, pracował już jego ojciec. Uğur Şahin skończył tu medycynę, a potem przez lata pracował jako lekarz i na tutejszym uniwersytecie.
Özlem Türeci poznał, gdy przeniósł się na uniwersytet do Kraju Saary. Pobrali się w 2002 roku, mają córkę. Ona urodziła się już w Niemczech, w Cloppenburg w Dolnej Saksonii. Mówiła o sobie, że jest "pruską Turczynką". Jej ojciec był lekarzem, do Niemiec przyjechał ze Stambułu.
Oboje od początku byli skupieni na badaniach i nauce tak bardzo, że podobno w dniu swojego ślubu oboje pracowali w laboratorium. Interesowała ich głównie onkologia.
W 2001 roku założyli firmę biotechnologiczną Ganymed Pharmaceuticals, która zajmowała się opracowaniem przeciwciał zwalczających raka. W 2016 roku sprzedali ją za ponad 400 mln euro.
W 2008 roku założyli BioNTech, która dziś stoi za szczepionką na Covid-19. Şahin jest jej dyrektorem generalnym, żona – członkiem zarządu. "Forbes" wymienia jeszcze trzecią osobę, a właściwie dwie, które stoją za sukcesem – Niemców Thomasa i Andreasa Struengmann, braci i miliarderów, którzy zainwestowali w BioNTech.
Rok temu firma była warta 4,6 mld dolarów, dziś mówi się o 21 mld dolarów.
Jak podaje Deutsche Welle w firmie pracuje dziś 1300 osób z 60 krajów, a większość z nich to kobiety. Siedziba znajduje się w Mainz.
Badania nad szczepionką na Covid-19 zaczęli w styczniu, gdy prof. Şahin natknął się na naukowy artykuł na temat koronawirusa w Wuhan. "Istniało prawdopodobieństwo, że będzie światowa pandemia, która dotrze do Niemiec. To była logiczna decyzja, by zacząć tak szybko jak to możliwe. Było jasne, że nie ma czasu do stracenia" – powiedział. Do pracy nad szczepionką wyznaczono 500 pracowników. W testach wzięło udział 43,5 tys. ochotników.
Ich historia już przedstawiana jest jako opowieść o sukcesie imigrantów. "Żona i mąż, doktor i profesor, dwa wspaniałe mózgi stoją za szczepionką na Covid-19. Więcej władzy dla kobiet i naukowców z mniejszości narodowych" – rozlegają się dziś głosy w komentarzach internetowych. Pod adresem twórców szczepionki płyną gratulacje.
Thorsten Benner, dyrektor Global Public Policy Institute w Berlinie, zacytował jednak znajomego niemieckiego Turka: "Jeśli im nie wyjdzie, będą tureckimi imigrantami. Jeśli szczepionka okaże się sukcesem, będą uznawani za Niemców".
Widać też, że w Turcji pękają z dumy. Piszą o nich media, internauci biją brawo. "Nasza duma, nasz honor", "Wielka chwila dla tureckich naukowców rozsianych za granicą" – komentują. Niektórzy już pytają, czy para naukowców dostanie Nobla.
Şahin przyznał, że otrzymuje wiele wiadomości od tureckich imigrantów, którzy są dumni. Stwierdził, że dobrze, że mówi się o jego pochodzeniu, ale to, jak zaznaczył, nie powinno być w centrum uwagi.
"Czy sława cię zmieni?" – zapytał go dziennikarz Sky News. Naukowiec odpowiedział, że ani trochę. Należeli z żoną do klasy średniej i to im w zupełności wystarczy, by wieść normalne życie. Chcą się skupić na pracy. On wciąż wykłada na Uniwersytecie w Mainz. Tak samo jego żona.