Amber Gold musi oddać swoim klientom 667 milionów złotych.
Amber Gold musi oddać swoim klientom 667 milionów złotych. Fot. Daniel Staniszewski / Agencja Gazeta

Wraz z rozwojem sprawy Amber Gold pojawia się coraz więcej informacji o finansach parabanku. Spółka zawyżała swoje zyski, więc urząd skarbowy będzie musiał oddać jej około 11 milionów złotych. Jednak to i tak nic w porównaniu ze zobowiązaniami. Firma Marcina P. musi oddać 677 milionów złotych. I tu pojawia się problem, bo majątek Amber Gold to tylko 105 milionów złotych

REKLAMA
Amber Gold jest winne 24 tysiącom klientów aż 677 milionów złotych, a wartość majątku firmy to tylko około 105 milionów. Syndyk masy upadłościowej zapowiada walkę o kolejne pieniądze, tak by zwrócić oszukanym klientom jak największą część ich pieniędzy. Jednak obecne szacunki nie są optymistyczne – pieniędzy wystarczy na oddanie około 14 procent zobowiązań – donosi "Gazeta Wyborcza"

Pensje kierownictwa przekraczały kilkanaście tysięcy złotych. Samochody służbowe dostała blisko połowa z 350 pracowników firmy, a wszystkich wyposażono w nowoczesne smartfony, które właśnie są odbierane przez syndyka. Wartość telefonów, głównie iPhone'ów 4 i HTC Desire, wynosi 563 tys. zł. CZYTAJ WIĘCEJ

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Zobacz też: Sąd ogłosił upadłość Amber Gold. Wierzyciele będą mogli odzyskać pieniądze

Choć dotychczas do gdańskiej prokuratury zgłosiło się około 8 tysięcy poszkodowanych, syndyk będzie musiał ciężko walczyć o pieniądze. Dostanie je między innymi od fiskusa, bo przez ostatnie lata Amber Gold wykazywało zawyżony zysk i zapłaciło 11 milionów złotych więcej podatków niż powinno. Dlatego po odjęciu długów na konto Amber Gold wpłynie 5 milionów, z których będzie można pokryć część długów.

Które wydatki może podważyć syndyk? Już ściągnął 2 mln euro wypłacone jako zaliczka na kupno gruntu w Gdańsku. Rozmawiał też o zwrocie darowizn przekazanych przez Amber Gold (3 mln zł dla Akson Studio na film o Wałęsie, 1,5 mln zł dla gdańskiego zoo na domek dla gibonów, 500 tys. zł dla zakonu dominikanów w Gdańsku). Zgodnie z prawem darowizny udzielone na rok przed upadłością można łatwo podważyć. CZYTAJ WIĘCEJ

Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Jako, że zoo w Gdańsku to instytucja publiczna, o oddaniu pieniędzy będzie musiał zdecydować sąd. Pod znakiem zapytania stoi też legalność pensji dla Marcina P. i jego żony. Około 100 tysięcy złotych dla każdego z nich było wypłacane na życzenie szefa Amber Gold. Prawdopodobne, że część tej kwoty wróci na konto firmy, z którego będzie można spłacać część długów.