W poniedziałek doszło do zawetowania budżetu Unii Europejskiej przez Polskę i Węgry na spotkaniu ambasadorów krajów unijnych. Konsekwencje dla naszego kraju mogą być bardzo poważne. Jednak nie zraża to czołowych polityków PiS przed dalszym brnięciem w narrację wstawania z kolan i antyniemieckiej fobii.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Decyzja Polski i Węgier ws. weta unijnego budżetu spotkała się z ostrą krytyką unijnych polityków z państw Europy Zachodniej. Szef frakcji chadeków w Parlamencie Europejskim Manfred Weber napisał na Twitterze, że zachowanie obu państw jest nieodpowiedzialne.
"Praworządność nie dotyczy jednego kraju albo państw Wschodu i Zachodu. Jest neutralny i dotyczy każdego. Jeśli szanujesz praworządność, nie ma się czego obawiać. Odmawianie całej Europie finansowania kryzysowego podczas najgorszego kryzysu od dziesięcioleci jest nieodpowiedzialne" – czytamy w tweecie Manfreda Webera.
Na wpis niemieckiego polityka w mocnych słowach odpowiedział polityk Zjednoczonej Prawicy i wiceminister aktywów państwowych. Janusz Kowalski napisał o "niemieckiej arogancji i bezczelności" w łamaniu unijnych traktatów.
"Niemiecka arogancja i bezczelność w łamaniu europejskich traktatów zostanie powstrzymana przez polskie VETO! Ani kroku w tył! Bronimy polskiej suwerenności, europejskich rządów prawa i stanowczo mówimy „NIE” niemieckiej hegemonii w UE" – napisał poseł klubu Prawa i Sprawiedliwości.
Można zadać tylko jedno pytanie: do czego doprowadzi Polskę taka polityka i "talenty dyplomatyczne"?