Premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że przed nami "100 dni solidarności". Po tym czasie – 18 stycznia – w Polsce ma być już dostępna szczepionka na koronawirusa SARS-CoV-2. Wirusolog w rozmowie z portalem abcZdrowie stwierdziła, że to nierealna data.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Podczas sobotniej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki ogłosił dalsze kroki rządu w walce z epidemią koronawirusa. W przyszły weekend zostaną otwarte galerie handlowe, a uczniowie nie wrócą do szkół przynajmniej do połowy stycznia. Właśnie wtedy do Polski mają dotrzeć szczepionki na koronawirusa.
– Jest szansa, że około 18 stycznia będą się pojawiać już pierwsze dostawy szczepionki. Ten horyzont jest właśnie potrzebny po to, żeby szybko przygotować dystrybucję i proces szczepień. Nad tym już dzisiaj bardzo intensywnie pracujemy. Jak tylko szczepionka będzie dostępna, będziemy gotowi do jej wykorzystywania – powiedział na konferencji premier Morawiecki.
Obcenie wiemy o dwóch opracowanych szczepionkach, które według zapewnień, są niezwykle efektywne w walce z SARS-CoV-2.
Morawiecki przyznał, że rząd już złożył zamówienie na maksymalną możliwą dla naszego kraju liczbę 16 milionów dawek szczepionki jednej z firm.
– W zeszłym tygodniu spotkałem się z najwyższym kierownictwem firmy Astra Zeneca i Pfizer i zadeklarowaliśmy, że tak szybko, jak te szczepionki zostaną dopuszczone do obrotu w UE przez Europejską Agencję Rejestracji Leków, tak szybko my zamawiamy maksymalną przysługującą Polsce z tytułu wielkości populacji, wielkości liczby ludności liczbę szczepionek – powiedział. Szczepionki nie będą obowiązkowe. Czyżby więc przed nami rychły koniec epidemii?
Wirusolog prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska uważa, że podany przez Morawieckiego termin jest nierealny z trzech powodów.
– Po pierwsze, najbardziej zaawansowane badania kliniczne 3 fazy nad szczepionką jeszcze trwają. Po drugie, czeka nas jeszcze analiza badań i upublicznienie ich wyników. Wreszcie proces rejestracji szczepionki, który zwykle trwa kilka miesięcy, chociaż w tym przypadku należy się spodziewać działania w trybie nadzwyczajnym – powiedziała portalowi abcZdrowie.
– Do tego dochodzi jeszcze transport i dystrybucja szczepionki w Polsce. Musiałby zdarzyć się cud, żeby szczepionka była dostępna u nas 18 stycznia – stwierdziła wirusolog.
Zauważyła też, że dotrzymanie terminu nie zależy od polityków – nie mogą oni bowiem wpłynąć na przyspieszenie prac nad badaniami. Naukowcy muszą być pewni, że szczepionka nie będzie wywoływać skutków ubocznych.