Proces rozwodowy Katarzyny Figury śledzić będzie cała Polska. O tym, jak wyglądają rozwody w codziennej praktyce sądów, wiedzą tylko nieliczni. O ogromnych emocjach, praniu brudów, zdradzie i przemocy domowej opowiadają adwokaci.
"Na oczach milionów Katarzyna Figura siedząc w fotelu Tomasza Lisa zapowiedziała wojnę z maltretującym ją od lat mężem. To nie będzie misja pokojowa. To ma być atak grupy szturmowej i wchodzenie z drzwiami i z oknami. Nie będzie jeńców." Tak nasz bloger pisze o procesie rozwodowym znanej aktorki, który z pewnością śledzić będzie cała Polska. O tym, jak wygląda "szara rzeczywistość" spraw rozwodowych w polskich sądach, rozmawiam ze znanymi prawnikami, specjalistami w tej dziedzinie.
– Wielu prawników boi się spraw rozwodowych. Wiąże się z nimi tyle emocji, tyle “prania brudów”, że niektórzy wolą się tym nie zajmować – mówi mecenas Mariusz Bartosiak z Kancelarii Adwokackiej Bartosiak i Wspólnicy. Żeby zmierzyć się z najbardziej osobistymi problemami klientów, poza wiedzą prawniczą potrzeba zdolności psychologicznej obserwacji. – Ponieważ każdy przypadek jest inny, klienta trzeba “wyczuć”, zrozumieć i zdobyć jego zaufanie. Bo tylko wtedy będzie skłonny rozmawiać na trudne, osobiste tematy. A niestety w sprawach rozwodowych nie da się od tego uciec – mówi z kolei mecenas Marta Banaszczyk-Żołędziowska z kancelarii Banaszczyk & Co.
Zdrada i przemoc
Trudność polega jednak na tym, by samemu nie dać się uwikłać w splot negatywnych emocji, jakie towarzyszą rozwodom i pozostać profesjonalistą. Dlatego moi rozmówcy zgodnie podkreślają, że kluczowe znaczenie ma takie poprowadzenie sprawy, by nie zaostrzać konfliktu między rozwodzącą się parą.
– Najtrudniejsze są sprawy, w których trzeba wykazać winę drugiej strony – mówi mecenas Krzysztof Orszagh. – Wymagają one dostarczenia przed sąd dowodów, co niemal zawsze jest nieprzyjemne. Musimy zadać klientom wiele niewygodnych pytań i ustalić wiele faktów, o których często woleliby nie rozmawiać – mówi. Większość takich procesów wiąże się ze zdradą, nieco mniej dotyczy przemocy domowej. Marta Banaszczyk-Żołędziowska potwierdza, że najczęściej sprawcami przemocy są mężczyźni. Mówi mi jednak, że prowadziła sprawy, w których to mężczyzna był ofiarą psychicznej przemocy ze strony żony.
Procesy rozwodowe z orzekaniem o winie, niezależnie, czy chodzi o zdradę, czy przemoc, zawsze trwają znacznie dłużej. Jednak klientom kancelarii adwokackich często zależy właśnie na takim wyroku, ponieważ uprawnia on stronę niewinną do pobierania alimentów.
"Rozkład pożycia" – kto zawinił?
W jaki sposób wygląda procedura udowadniania, że jeden z małżonków jest winny “rozkładu pożycia”? – Najczęściej korzysta się z pomocy świadków, czyli znajomych, rodziny, którzy potwierdzają przed sądem, że w danym małżeństwie nie działo się dobrze – mówi mec. Mariusz Bartosiak. Dotyczy to zwłaszcza przypadków przemocy domowej. W dzisiejszych czasach często sięga się również do wydruków emaili lub rozmów prowadzonych poprzez internetowe komunikatory, które mają zaświadczać o zdradzie współmałżonka. Czasem adwokaci muszą wystąpić do sądu z prośbą o to, aby ustalił we współpracy z operatorem sieci komórkowej dane właściciela numeru znajdującego się na dostarczonym przez klienta billingu. Wtedy można powołać go przed sąd jako świadka i udowodnić popełnioną zdradę.
Zobacz:Katarzyna Figura w programie Tomasza Lisa przez łzy opowiada o przemocy domowej której była ofiarą
Adwokaci wspominają także, że często potrzebna jest pomoc prywatnego detektywa, który dostarcza fotografie lub nagranie potwierdzające niewierność którejś ze stron. Jednak prawnicy nie wchodzą nigdy w rolę śledczych. Ewentualnie zasugerują coś klientowi lub złożą w sądzie wniosek dowodowy.
Sądowa ignorancja
Mecenas Bartosiak twierdzi, że większość Polaków chcących rozwodu nie korzysta z pomocy prawników, co często prowadzi do kuriozalnych sytuacji. Strony nie wiedzą, jak poruszać się po sądowej rzeczywistości. Niektórzy myślą, że wystarczy podać swoje racje i sędzia już się wszystkim zajmie, nie potrafią odpowiadać na pytania. – Przypomina mi się sytuacja, kiedy to sąd umorzył postępowanie, choć obie strony chciały rozwodu. Dlaczego? Bo na pytanie o to, kiedy ostatni raz współżyli, małżonkowie odpowiedzieli, że wczoraj. W takiej sytuacji sędzia nie może orzec rozpadu pożycia – wspomina mecenas Bartosiak.
Krzysztof Orszagh mówi z kolei, że kiedyś rozwodów było mniej. – To przez telefony komórkowe i internet. Te zdobycze techniki z jednej strony znacznie “ułatwiają” zdradę, a z drugiej sprawiają, że znacznie prościej jest ją wykryć. Kiedyś romans łatwiej było ukryć, dziś o wiele łatwiej o zdobycie dowodów niewierności – ocenia.
Terapeuci mimo woli
Moi rozmówcy przyznają, że w niektórych przypadkach chcąc nie chcąc zostają obsadzeni w roli terapeutów. – Nie zawsze osoby przychodzące do mnie są pewne, że chcą się rozwieść. Oczywiście nigdy nie pozwalam sobie na to, aby im doradzać, ale odpowiednio poprowadzona rozmowa, zadanie pewnych pytań istotnych dla sprawy czasem powoduje, że się rozmyślają. Takie momenty dają dużą satysfakcję, zawsze odbieram to jako osobisty sukces – przyznaje Marta Banaszczyk-Żołędziowska.
Mecenas Orszagh idzie jeszcze dalej. Twierdzi, że często zdrada nie jest przyczyną problemów małżeńskich, lecz ich skutkiem. Dlatego w wielu przypadkach strony w trakcie trwania procesu dochodzą do wniosku, że wina za rozpad małżeństwa może leżeć po środku i rezygnuje z rozwodu, dając sobie kolejną szansę. W rozmowie ze mną mecenas otwarcie przyznaje, że większość rozwodów nie powinna mieć miejsca. – Ludzie mówią, że już się nie kochają, że nie mają nic wspólnego i nie chcą ze sobą być. Często pojawia się ktoś trzeci, kto wydaje się atrakcyjniejszy. Decyzja o rozwodzie podejmowana jest pochopnie, a później przychodzi rozczarowanie nowym partnerem i żal – twierdzi adwokat. Z jego doświadczenia wynika, że ok. 10 proc. par po rozwodzie wraca później do siebie. Często nawet powtórnie biorą ślub.