Rzeczniczka ofiary modela ujawniła kulisy sprawy.
Rzeczniczka ofiary modela ujawniła kulisy sprawy. Fot. www.instagram.com/iamdominicdangelica/

Portal Ofeminin skontaktował się z rzeczniczką poszkodowanej i jej rodziny w sprawie o napaść seksualną, o którą oskarżono w 2013 roku Dominica D'Angelikę, obecnie aspirującego modela. Kobieta ujawnia kulisy śledztwa oraz ostatnich wydarzeń. Twierdzi, że informowała o przeszłości modela stację TVN.

REKLAMA
Kobieta, z którą rozmawiał portal Ofeminin, jest rzeczniczką poszkodowanej i jej rodziny. Nie jest ich prawniczką, ale reprezentuje je w kontaktach z mediami. Potwierdziła ona, że 20 sierpnia skontaktowała się z produkcją "Top Model" za pośrednictwem Instagrama na temat przeszłości Dominica D'Angeliki, ale nie dostała odpowiedzi.
Podkreśla, że nie chodziło jej i jej klientom o zniszczenie "życia, czy kariery" modela. Zrobiła to na prośbę rodziny oraz ofiary, która cały czas przechodzi traumę, zwłaszcza że D'Angelika jest coraz bardziej sławny i jego wizerunek widać wszędzie. Informacja miała na celu uświadomienie telewizji, z kim ma do czynienia. Nie narzucano jej żadnych działań.
Rzeczniczka zdradza też, jak wyglądała sama napaść oraz ujawnia kulisy rozprawy. – Mogę powiedzieć, że była to interakcja bez zgody poszkodowanej. I tak szybko, jak tylko była ona w stanie, wydostała się z tej sytuacji i zgłosiła się na policję. Z mojego doświadczenia pracy z wieloma ofiarami przemocy seksualnej, mogę powiedzieć, że była to jedna z szybszych reakcji. W ciągu kilku godzin od zdarzenia dziewczyna trafiła do pielęgniarki, która zbadała ją pod kątem napaści seksualnej – opowiedziała kobieta.
Wyjawiła też, że sprawcy podpisali się swoimi imionami na pośladkach ofiary, gdy ta była nieprzytomna. Zrobiono tym napisom zdjęcia, które były dowodami w sprawie. Rzeczniczka nie wierzy także w skruchę Dominica. Celebryta podobno nie przeprosił nastolatki, a od kilku lat mimo kryminalnej przeszłości usiłuje zrobić karierę w telewizji.
Kobieta relacjonuje także rozmowę z matką ofiary, która cały czas pamięta zachowanie D'Angeliki na sali sądowej. Kiedy czytała stanowisko, które opisywało wpływ wydarzeń z 2011 roku na życie jej córki Dominic uśmiechał się pod nosem, a nawet śmiał się – twierdzi rzeczniczka.
D'Angelika nie był jedynym sprawcą napaści. Towarzyszący mu Cody Butler został skazany na karę pozbawienia wolności. Według rodziców ofiary rozbieżność w wyrokach wynikać może z tego, że Dominic był broniony przez prywatnego adwokata, a Butler przez obrońcę z urzędu.
Przypomnijmy, że w wyniku ujawnienia przeszłości D'Angeliki i popełnionego przez niego czynu – stosunku oralnego z osobą nieletnią w 2011 roku – model został usunięty z programu "Top Model". W środę pojawiło się stanowisko mężczyzny dotyczące sprawy. Napisał w nim, że nigdy nie został uznany za winnego.
"Nigdy nie zostałem uznany za winnego. Nigdy nie udało mi się dokończyć procesu w 2013 roku, ponieważ dwóch sędziów było chorych i nowy sędzia nie pojawił się na rozprawie. Nie stać mnie było na rozpoczęcie nowego procesu. Z tego powodu byłem zmuszony pójść na układ na wyrok w zawieszeniu" – czytamy we wpisie D'Angeliki.
źródło: Ofeminin