Nie przepadam za filmami świątecznymi, a tym bardziej za zbyt cukierkowym klimatem Bożego Narodzenia. Druga część "Kroniki świątecznej" nieco zmieniła moje podejście, choć filmowi Netflixa daleko do ideału. Po prostu przygody świętego Mikołaja w wykonaniu Kurta Russela na nowo obudziły we mnie dziecko.
"Kronika świąteczna: część druga" ("The Christmas Chronicles 2") to druga część hitowego filmu Netflixa, który spotkał się z aprobatą nie tylko wśród dzieci i ich rodziców, ale także wśród samym krytyków. Wszystko wskazuje na to, że kolejna odsłona przygód świętego Mikołaja i pani Mikołajowej (w tej roli znakomita para aktorów - Kurt Russel i Goldie Hawn) ponownie została ciepło przyjęta przez widzów, o czym świadczą wysokie oceny w rankingu Rotten Tomatoes.
Jak to zwykle bywa w świątecznych filmach dla dzieci, ktoś znowu chce zniszczyć tegoroczne Boże Narodzenie. W tym przypadku głównym antagonistą jest były pomocnik świętego Mikołaja, nieposłuszny elf o imieniu Belsnickel. W germańskim folklorze postać ta odpowiadała za wręczanie niegrzecznym dzieciom rózg w prezencie.
Belsnickel jest przedstawiony w filmie jako nastoletni buntownik, który szuka zemsty na świętym Mikołaju. Przez swoją zazdrość i nieposłuszeństwo elf przybrał ludzką formę, a warto wspomnieć, że gardził on ludźmi.
Aby dostać się na biegun północny, który zamieszkuje reszta elfów oraz święty Mikołaj wraz z żoną, Belsnickel podstępem porywa dwójkę dzieci. I w tym właśnie momencie zaczyna się seans a'la "Mali agenci". Oczywiście mam tu na myśli same pozytywy.
Filmy Roberta Rodrigueza nigdy nie należały do dzieł, o których mówiło się, że są wyżynami kinematografii, ale dawały dzieciakom po prostu frajdę. Nie były przekombinowane, momentami wręcz raziły widza tandetą po oczach. Podobnie jest w przypadku "Kroniki świątecznej: części 2".
Nowej produkcji Netflixa udało się zrobić dokładnie to, co "Małym agentom". W filmie dzieciaki zamieniły się poniekąd rolami z dorosłymi i to one w gruncie rzeczy przewodzą wszelkim akcjom skierowanym przeciwko Belsnickelowi. W międzyczasie święty Mikołaj gdzieś sobie w tle tańczy lub śpiewa. Jest więc mało przydatnym sojusznikiem.
"Ekspres polarny" pójdzie w odstawkę
"Kronika świąteczna: część druga" to film, który z pewnością będzie co roku wałkowany przez najmłodszych widzów. Być może nie jest to godny następca "Kevina samego w domu", ale wyprzedza w kategorii filmów świątecznych chociażby animowany "Ekspres polarny", którego - swoją drogą - nie trawię, chociaż wiem, że ma on swój wierny (nazwijmy to) "fandom".
Film z Goldie Hawn i Kurtem Russelem w rolach głównych to pozycja, której warto dać szansę, zwłaszcza jeśli jest się rodzicem. Co prawda scenariusz tego tytułu nie należy do najbystrzejszych, ale dzieciom powinien się spodobać. Jest pełen wartkiej akcji oraz wzruszających i pouczających momentów.
Ci, którzy są fanami kina przygodowego z początku XXI wieku, też znajdą rozrywkę w "The Christmas Chronicles 2". Wystarczy, że pozwolą sobie na to, aby wyszło z nich mentalne dziecko. Wtedy wieczorny seans z rodziną okaże się sukcesem na miarę premiery pierwszego "Harry'ego Pottera".